Jacek Reder wyszedł na wolność, bo błąd popełnił pracownik działu ewidencji męskiego zakładu karnego. Pomylił daty w dokumentacji odbywania kary. Wolność przestępcy przypieczętowali swoimi podpisami kierownik działu ewidencji i zastępca dyrektora więzienia.
Po burzy medialnej dyrekcja Służby Więziennej wszczęła postępowanie dyscyplinarne i zdecydowała o ukaraniu dwóch pracowników i zastępcy dyrektora.
- Dostali oni ostrzeżenie o niepełnej przydatności na zajmowanych stanowiskach - mówi kpt. Barbara Prus z biura prasowego Służby Więziennej. - To oznacza dla nich roczne obniżenie dodatku służbowego do pensji, utratę "trzynastki" i nagród uznaniowych oraz pozbawienie możliwości awansu i szkoleń.
Czy pracownicy ponieśli surowe konsekwencje za pomyłkowe zwolnienie przestępcy? Zdaniem kpt. Prus tak: - To czwarta w kolejności kara przewidziana dla pracowników Służby Więziennej. Kolejną, bardziej surową karą jest przeniesienie na niższe stanowisko.
Pracownicy mogą odwołać się od decyzji swoich przełożonych.