W Mega Fit w Bydgoszczy pracuje prawie 30 osób. Na spotkanie z nami przyszło 10 z nich. Odkąd pod koniec czerwca siłownię zajęła wynajęta firma ochroniarska, pracownicy boją się o swoją przyszłość. - Rozumiemy, że konflikt dotyczy prawa własności do budynku, w którym znajduje się nasz klub, ale przecież nikt z nas w tym nie uczestniczy - opowiada jedna z recepcjonistek. - Niech ci wszyscy ważni ludzie walczą o swoje w sądzie, ale dlaczego to my mamy cierpieć? Teraz nie wiemy co przyniesie jutro. Nie wiemy, czy mamy szukać nowej pracy, czy liczyć na to, że będziemy mogli niebawem wrócić do Megi.
- Jestem spoza Bydgoszczy - dodaje druga kobieta. - Nie jest łatwo znaleźć teraz zajęcie za godziwe pieniądze. Mam rodzinę na utrzymaniu i co mam teraz robić? Czekać nie wiadomo jak długo? No i na co właściwie? Do tej pory nikt od tej drugiej strony konfliktu się z nami nie skontaktował.
Przeczytaj również: Spółki walczą o budynek. Spór robi się coraz ostrzejszy, klienci siłowni Mega Fit tracą cierpliwość
Spór, który toczy się o prawa do budynku w dużym uproszczeniu dotyczy dwóch spółek Alberii i BOA 2 Spółka z.o.o. S.K.A. ze Szczecina. Obydwie strony dysponują aktami własności, dlatego ten konflikt swoje rozwiązanie będzie musiał znaleźć na sali sądowej. To właśnie BOA 2 wynajęła pomieszczenia przy Skłodowskiej-Curie 16 najpierw firmie Hotele-Tur, a następnie Magdalenie Boguckiej, która prowadzi Mega Fit od 2013 roku. Spółka Alberia na początku miesiąca wypowiedziała wszystkie umowy najmu i zajęła cały budynek, w którym oprócz Megi mieści się także hostel. Od tej pory klientów wita karteczka z napisem, że z powodu awarii klub jest nieczynny do odwołania. Został w nim sprzęt, w większości kupiony za pieniądze z dotacji urzędu pracy, dokumenty i kasa fiskalna z całym utargiem.
Również pracownicy zostawili w szafkach swoje rzeczy. We wtorek część z nich odważyła się po nie pójść. Dwójka z nich została wpuszczona, natomiast pozostali usłyszeli, że powinni zostawić numer telefonu, a ktoś się z nimi skontaktuje. - Już raz też tak było - wspomina jedna zatrudnionych tam kobiet. - Rano powiedzieli, że mam przyjść o 14, a kiedy pojawiłam się ponownie w ogóle nikt mi nie otworzył.
- Spółka Alberia nie jest i nie była pracodawcą w stosunku do pracowników zatrudnionych w Mega Fit - odpowiada Krzysztof Stachacz, prezes zarządu. - Mega Fit nie rozliczyła się z Alberią za korzystanie z urządzeń siłowni i fitness. Zaległość wynosi 360 tys. zł. Rzeczy należące do pracowników i klientów klubu są na bieżąco zwracane. Zostały skierowane zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw. Sprawę prowadzi prokuratura. Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby posprzątać niewiarygodny bałagan pozostawiony przez dzierżawcę klubu.
Czytaj e-wydanie »