Związkowcy wczoraj w siedzibie grudziądzkiej "Solidarności" ogłosili utworzenie wspólnego komitetu protestacyjnego z pracownikami socjalnymi Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i Domu Pomocy Społecznej nr 2. Z wielkim bólem i prawie ze łzami w oczach opowiadali o swoich zarobkach w oświacie.
- Otrzymuję 1.100 zł na rękę. Proponuję, żeby rządzący w mieście obniżyli swoje pensje do mojego poziomu i spróbowali przeżyć - mówił Robert Drozdecki, kucharz w Przedszkolu Tarpno.
- Nie mamy za co żyć! - wtórowała mu Krystyna Zakrzewska, sprzątająca w Szkole Podstawowej nr 18. - Mam z mężem dwójkę dzieci na utrzymaniu. Ceny w sklepach są coraz wyższe, a płace stoją w miejscu.
Związkowcy proszą władze miasta przynajmniej o wspólne rozmowy.
- Takie rozmowy były już prowadzone - mówi wiceprezydent Przemysław Ślusarski.
I co z nich wynikło? - Proszę przesłać pytania pocztą elektroniczną - odpowiada wiceprezydent Ślusarski.
Przesłaliśmy, ale odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.
Czytaj e-wydanie »