Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

"Przyznaję się do wszystkich zarzucanych mi czynów" - tymi słowami Łukasz M. rozpoczynał w lipcu br. swoje wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Wyraził też żal i skruchę. Groziło mu do 10 lat więzienia. 28 października uznany został za winnego licznych oszustw wobec klientów banku i skazany na karę łączną 3 lat bezwzględnego więzienia. Ma też oddać 33 pokrzywdzonym klientom oraz bankowi ponad 1 mln zł. Wyrok jest nieprawomocny - wnioski o jego uzasadnienie na piśmie wniosły prokuratura i obrońca.
Co się wydarzyło w banku Credit Agricole?
39-letni torunianin, były już opiekun klienta w banku Credit Agricole na starówce w Toruniu, odpowiadał za oszukanie kilkudziesięciu osób na ponad 1 mln zł. Rekordową stratę poniosła seniorka, której bankowiec tak "pomagał" lokować spadek, że przelała mu w sumie 880 tysięcy zł. Ona również - jak wszyscy pozostali - darzyła Łukasza M. zaufaniem i sympatią.
To krzywdę tej seniorki po pierwsze na swoje barki wziął bank, spłacając jej szkodę. Credit Agricole miał w procesie status kolejnego pokrzywdzonego - bank wyrównał ponad 907 tys. zł szkody poczynionej przez pracownika i domagał się od niego zwrotu pieniędzy. I taki zwrot zasądzony został właśnie w wyroku. Pytanie, czy Łukasz M. będzie miał z czego teraz te wszystkie straty pospłacać...
Polecamy
Oszukiwał klientów w Toruniu, bo miał "trudna sytuację rodzinną"? Tak się tłumaczył
Łukasz M. przestępczego procederu dopuszczał się w latach 2017-2021. Gdy oszukiwał klientów, miał lat 34-38. Jest ojcem trzech synów. Miał chorą żonę i schorowanych rodziców. Takie informacje przekazywał nam reprezentujący go prawnik.
- Mój klient przyznaje się, wyraża żal i skruchę. Deklaruje też, że miarę możliwości, będzie starał się naprawić wyrządzoną szkodę - mówił nam adwokat Michał Wiechecki, obrońca oskarżonego. I dodawał, że zawodowe kompetencje i możliwości zarobkowe mężczyzny, a także poczynione już na etapie śledztwa zabezpieczenia na jego majątku, dają ku temu perspektywy.
Były pracownik banku wcześniej nie był nigdy karany. Co go skłoniło do wkroczenia na drogę przestępstwa? - Właśnie wspomniana trudna sytuacja rodzinna: dzieci, choroby najbliższych osób - mówił adwokat Wiechecki.
Oszukiwanie klientów banku udawało się Łukaszowi M. przez klika dobrych lat, bo naprawdę cieszył się w pracy dużym zaufaniem i był lubiany przez klientów.
Jak oszukiwał? Ludzie przelewali pieniądze dla niego, a myśleli, że na lokaty lub dla banku
Jedną z klientek banku stała się w maju 2020 roku pani Maria, wówczas mająca 78 lat. Na założone przez seniorkę konto wpłynęły wtedy duże pieniądze: ponad 2 mln zł. Była to kwota, którą otrzymała ona jako odszkodowanie w związku ze spadkiem po zmarłej matce – właścicielce nieruchomości w Poznaniu, przejętej bezprawnie przez Skarb Państwa.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:
- Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
- Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
- Toruń Retro
- Sport w Toruniu
-Wykorzystując zaufanie, jakim został obdarzony przez tę klientkę., Łukasz M. wprowadzał ją systematycznie w błąd. Nakłaniał ją do zlecania przelewów na lokaty, podczas gdy w rzeczywistości był to rachunek bankowy w innym banku należący niego samego - opisywał mechanizm oszustwa prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.
W ten sposób, w okresie od czerwca do grudnia 2020 roku, doszło do przelewów na łączną kwotę 880.000 zł. Kiedy raz w miesiącu pani M. przychodziła do banku w celu ustalenia stanu swojego konta, otrzymywała od Łukasza M. dokumenty, w części z ręcznie naniesionymi adnotacjami, potwierdzającymi nieprawdę co do salda na rachunku.
W kwietniu 2021 roku sprawa się jednak wydała. Pani Maria przyszła wówczas do banku i obsłużona została przez innego pracownika. Od słowa do słowa i prawda o tym, co ma na koncie i lokatach wyszła na jaw.
W toku śledztwa Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód ustaliła jednak, że oszukanych było o wiele więcej. Od lipca 2017 roku do maja 2021 roku sprytny bankowiec wprowadził w błąd kolejne 31 osób - kredytobiorców banku. Jak dokładnie? Ludzie przelewali pieniądze na wskazane konto i sądzili, że to opłaty manipulacyjne dla banku. Pieniądze tymczasem szły na rachunek oszusta. Tak zyskał ok. 140 tys. zł.
Bankowiec podżegał też klientów do poświadczenia nieprawdy przy staraniu się o kredyt. Jak konkretnie? Namawiając do potwierdzenia fikcyjnego zatrudnienia i osiąganych z tego tytułu zarobków.