Jeszcze w środę w południe wystarczyło zajrzeć na www.koronowo.net.pl, by zobaczyć zdjęcie Wojciecha P. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony jest o kontakt... Prosili o to jego koledzy. Po raz ostatni widziany był we wtorek 27 stycznia... Kilka minut po godz. 12 ogłoszenie o poszukiwaniach zniknęło. Bo Wojciecha P. odnaleziono. Dwieście metrów od jego zakładu pracy. W Brdzie.
Wojciech P. pracował w Zakładzie Karnym w Koronowie. Dojeżdżał spod Nakła. We wtorek 27 stycznia wyszedł z pracy i do domu nie wrócił. Koledzy zaczęli go szukać.
- W sobotę i niedzielę przeszukiwaliśmy lasy wokół Srebrnicy, Pieczysk, Tuszyn, Romanowa - opowiada Ryszard Pawełczak, komendant Komisariatu Policji w Koronowie. - Jednego dnia czterdziestu ludzi przeczesywało lasy, drugiego ponad 80.
W poszukiwania zaangażowanych zostało dwóch jasnowidzów. Ponoć wskazali Brdę wokół koronowskiego więzienia. w środę przyjechała z łodzią grupa specjalistyczna Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. - Brałem udział w tych poszukiwaniach - opowiada Włodzimierz Gajewski z OSP Koronowo. - Tuż przed godz. 12 płynęliśmy rzeką od więzienia w stronę mostku, który jest na wysokości stadionu. Z brzegu nie było nic widać, z łodzi tak. Pierwszy go zobaczyłem, ze 20 centymetrów pod wodą. Około 200 metrów od więzienia.
Jak zginął Wojciech P.? Dlaczego przeczesywano lasy wokół Zalewu Koronowskiego, a znaleziono go w rzece, w której nurt jest niewielki? Na te pytania odpowie śledztwo.
Poszukiwany mężczyzna miał 30 lat