Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prąd kradli, kradną i będą kraść, ale nie wszystkim to się opłaca

Maja Erdmann [email protected]
Rys. Monika Wieczorkowska
- No i jak, pani kochana, robimy żeby licznik chodził wolniej, czy uczciwie jedziemy z prądem? - pyta pan Tadzio i mruga okiem, grzebiąc przy aparaturze. - Uczciwie? Jak sobie pani chce.

Co roku zakłady energetyczne w województwie kujawsko-pomorskim tracą około 4,5 miliona złotych przez złodziei prądu. W rejonie bydgoskim to 3 miliony, reszta to "działalność" nieuczciwych z rejonu toruńskiego. Kradną lokatorzy bloków, kamienic, domków jednorodzinnych, ale zdarzają się też duże szacowne firmy, które nie chcą płacić za energię.

Nie warta skórka...

- Zawsze były kradzieże prądu i pewnie będą - mówi Franciszek Niechwiej, rzecznik bydgoskiej Enei. - Udaje nam się przyłapać trzech na tysiąc w dużych miastach. W terenie jednego na tysiąc.
Rok temu w internecie pojawiła się informacja o specjalnych magnesach, które sprawiają, że rachunki za prąd są niższe. Producenci z Chin zalali nimi polski rynek. Prawie na każdym bazarze można je kupić. Zasada działania jest prosta. Przykłada się do licznika, a ten totalnie spowalnia. Chiński magnes jest wiele silniejszy, od tego umieszczonego w liczniku. Problem polega na tym, że nie można go potem od licznika oderwać. Jednak jeśli to już się uda zrobić, aparat pomiarowy jest uszkodzony, natomiast właściciela czeka przykra niespodzianka. Licznik zaczyna bardzo szybko się obracać. Rachunki są kosmiczne.
- Co mnie podkusiło z tym licznikiem - wzdycha pan Tadeusz z Bydgoszczy. - Mam ogrzewanie na prąd. Myślałem, że trochę zaoszczędzę zimą. A tu wiosną... niespodzianka. Licznik do wymiany - 2 tysiące za naprawę, naliczone przez elektrownię zaległe rachunki... Do tej pory spłacam. Chciałem przecwanić.
- Określenie, czy licznik był pod wpływem tego chińskiego patentu nie sprawia nam żadnego problemu - mówią w Enei. - Magnes w liczniku jest zniszczony i czasami obudowa porysowana, bo ktoś na siłę go usuwał. Znamy takich co się takimi magnesami bawili - są tak silne, że palce sobie łamali, gdy dwa magnesy przystawili do ręki, a te ścisnęły...
Ci, co używali magnesów próbują się tłumaczyć, że to licznik się zepsuł, idą w zaparte. - Niektórzy zaś zwalają winę na nieżyczliwych, że na przykład sąsiad złośliwie magnes przystawił do licznika - mówi Niechwiej. - Ale nie przyjmujemy takich wyjaśnień. Każdy odpowiada za swój licznik. Powinien być zabezpieczony w zamkniętej szafce, jeśli znajduje się na korytarzu.

Do prokuratora

Każdy uszkodzony licznik pakowany jest do specjalnej torby i wysyłany do analizy. Każda sprawa o nielegalny pobór prądu kierowana do prokuratury. Po kontroli NIK zakłady energetyczne mają obowiązek zgłaszania kradzieży prądu i traktowania tego jak zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Do prokuratury kierowane są również sprawy bardziej "tradycyjnych" złodziei prądu. Podłączają się do przewodów na klatce schodowej albo bezpośrednio do nieopomiarowanych kabli. - Pierwszy sposób łatwo wykryć - mówi Niechwiej. - Administracja budynku zauważa wysokie rachunki za prąd. Drugi sposób wymaga czasami detektywistycznych zdolności.

Tropienie

W jednej z bydgoskich kamienic w suterenie zamieszkało młode małżeństwo z małym dzieckiem. Nikt się specjalnie nimi nie zajmował. Pojawili się w mieszkaniu w tydzień po śmierci poprzedniego lokatora. Okazało się potem, że zajęli lokal na dziko.
- Nie mogliśmy się zameldować, więc jak podpisać umowę z elektrownią - tłumaczy kobieta, która tam mieszka. - Przecież mamy małe dziecko i prąd musimy mieć. Mąż się podłączył. Inaczej nie mogliśmy.
- O takich złodziejach prądu najczęściej informują nas sąsiedzi - mówią w elektrowni. - Są telefony, są listy... Potem windykatorzy chodzą, pukają, wieczorami sprawdzają, czy w mieszkaniu pali się światło...
Najniebezpieczniejszymi złodziejami są bezdomni, którzy zimują w piwnicach i na strychach starych kamienic. Zimą, żeby nie zamarznąć podłączają się do prądu i śpią przy zdezelowanych "słoneczkach", starych elektrycznych kuchenkach. O pożar łatwo.
- Bardziej sprytni włamują się do licznika. Wtykają do środka szpilki, uszkadzają mechanizm - mówi Niechwiej - ale i to łatwe do wykrycia. A będzie coraz łatwiejsze. Z czasem wszystkie aparaty pomiarowe będą miały plomby jednorazowe, z plastiku, a nie jak dotąd z aluminium, które co niektórzy potrafili przebić.

Kontrolerzy chodzą dwójkami

Inkasenci elektrowni mają za zadanie sprawdzać, czy licznik jest w należytym stanie, czy nikt przy nim nie manipulował. Przechodzą specjalne szkolenia. Jeśli będą mieli podejrzenia, przyjdą kontrolerzy nielegalnego poboru. Zawsze chodzą dwójkami. Mają legitymacje. Podejrzany licznik mogą zdjąć pod nieobecność właściciela. Inny sposób: jeśli pracownik elektrowni zorientuje się, że nagle mamy płacić za prąd znacząco mniej, na pewno przyjdą kontrolerzy.
Jednak wielu przyłapanych na kradzieży prądu osób po prostu nie ma pieniędzy, by spłacić dług wobec elektrowni. Zabierają im licznik, odcinają prąd, a już następnego dnia pali się u nich światło. Znajdują nowe sposoby na podłączenie się do sieci.
W toruńskiej Energei wprowadzono system liczników przedpłatowych. Klient najpierw musi zapłacić, potem dostaje kod, który wbija do licznika. Prąd płynie, póki wystarczy pieniędzy. - Każdy może jednak go zawsze doładować w energomatach - mówi w zakładzie. - Wpłaca się tam pieniądze, wyskakuje kod i prąd w domu znowu płynie.
W Toruniu działa już 30 tysięcy takich liczników przedpłatowych.
***
Być może dzięki takiemu rozwiązaniu straty w rejonie toruńskim są o połowę mniejsze niż bydgoskim, a może po prostu w Bydgoszczy wykryli więcej złodziei.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska