Niektórzy uparcie wkuwają Kodeks drogowy, inni analizują testy na płytach CD z zadaniami teoretycznymi. Łatwo nie jest - zdawalność egzaminów państwowych na prawo jazdy jest dramatycznie niska, choć wciąż rośnie.
- Nie ma szans na to, by zdawalność wróciła do poziomu sprzed 19 stycznia tego roku, czyli przed wejściem w życie nowej ustawy o kierujących pojazdami - twierdzi Tadeusz Błażejewski, pełnomocnik ds. szkoleń i egzaminowania w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Bydgoszczy. - Wtedy podchodzący do teorii miali aż 80-procentową skuteczność, a w maju tego roku 32-procentową.
Przeczytaj również: Elki nie mają z kim jeździć. Dramatycznie spadła liczba kursantów
Błażejewski wyjaśnia, że to i tak znaczna poprawa w stosunku do tego, co było zaraz po 19 stycznia. Wtedy egzaminy zaliczało nieco ponad 10-proc. kursantów.
Wszystko dlatego, że zadania są trudniejsze, a baza pytań tajna. Od 19 stycznia do 31 maja średnia zdawalność wyniosła 25,4 proc. To i tak lepiej niż na egzaminach praktycznych (25 proc.), które się nie zmieniły i zdawalność od lat jest na podobnym poziomie. Jednak w maju spadła o 1 proc.
W toruńskim WORD-zie w 2012 r. zdawalność teorii wynosiła 79,3 proc, praktyki 32,5. Od 19 stycznia do 31 maja średnia tego pierwszego egzaminu spadła do 25,9 proc., drugiego do 27,8 proc. W samym maju wielkości te wyglądały tak: 31,5, i 25,4 proc.
We włocławskim WORD-zie zdawalność zadań teoretycznych w 2012 r. wynosiła 76,1 proc., praktycznych 31,6. Od 19 stycznia do 31 maja tego roku było to średnio odpowiednio 24,8 i 30,2 proc. W samym maju teorię zaliczało 28,6 proc., praktykę 29,4.