- Do nas dziewczynki czasem przynoszą z domu lalki Monster High, czyli truposzki - mówi Marzena Gumińska, dyrektor Przedszkola nr 1 w Tucholi.
Nie tylko upiorne lalki cieszą się powodzeniem wśród maluchów. I wśród rodziców tak samo. Maskotki-wymiociny, lampki jak maski gazowe, sztuczna krew w kapsułkach, pluszowe trupy, poduszki wydające przeraźliwe jęki czy gry w diabełka i demony stanowią kolejne propozycje nie tylko na Gwiazdkę. Nie tylko od święta.
- U nas takich w ogóle nie ma - przyznaje Mateusz Roszkiewicz, sprzedawca w sklepie z zabawkami Darmar II w Toruniu. - Klienci najczęściej dla dziewczynek kupują zestawy mebelków, toaletki lub kuchnie. Dla chłopców biorą np. samochody zdalnie sterowane.
Śpiewające pistolety
W wybranych sklepach nie brakuje chętnych na sztuczne kupy, otwierane rybki do nauki filetowania, świecące szczęki i śpiewające pistolety.- Szczyt głupoty - komentuje dr Adam Musielewicz, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Rodzice kupują dzieciom zabawki po to, żeby maluchy nauczyły się różnych zachowań. Każde działanie społeczne ma czegoś nauczyć. I to jest prawidłowe podejście. Nieprawidłowe jest natomiast to, że rodzice bezkrytycznie podchodzą do oferty handlowej. Te wszystkie upiorne gadżety są zbyt drastyczne. Zabawki mają pomagać dzieciom, a w tym przypadku raczej im zaszkodzą.
Nawet, jeśli dziecko takiej rzeczy nie ma, może ją zobaczyć u rówieśnika i się przestraszy. Potem zacznie budować zdeformowany obraz rzeczywistości.
Elżbieta Sobczak-Nęcka, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej we Włocławku, dodaje: - Niech dorosły będzie naprawdę dorosły. To on decyduje, co kupuje i to on stawia granice między tym, co dobre i złe dla córki czy syna. Straszliwe, obrzydliwe zabawki wpływają na psychikę malca, ale i na jego przyszłość. Jako dorosły, bywa agresywny wobec otoczenia. Może też odreagować w przeciwny sposób: będzie zamknięty w sobie, stanie się ofiarą przemocy.
Minionki w akcji
Dyrektorka z tucholskiego przedszkola przypomina sobie, że ostatnio hitem są zabawki Minionki, czyli żółte ludziki w niebieskich spodniach-ogrodniczkach.
Nawet dorośli zachwycili się Minionkami. Dokładnie tydzień temu 45-latek próbował włamać się do firmy pod Golubiem-Dobrzyniem. Przebrał się za Minionka. Do teraz policjanci się śmieją, że włamywaczowi nie zabrakło fantazji. - Oby nie zabrakło jej też rodzicom, wybierającym dzieciom upominki pod choinkę - kwituje dr Musielewicz.