W pierwszej chwili byłem pewien, że mamy wigilijną północ. Oni naprawdę zaczęli mówić. I to z sensem. Niewiarygodne? To posłuchajcie.
Rano, jak zwykle, włączyłem radiową Trójkę. Gościem "Salonu" był senator Chronowski, b. minister skarbu i b. marszałek Senatu. Mąż ów sprawiedliwy mówił tylko kilka minut, ale była to poezja dla uszu: - Chciałem przeprosić wszystkich za mój idiotyczny wybryk z nagrywaniem własnych rozmów. Tak, rzeczywiście nie czuję się najlepiej, biorę sporo leków psychotropowych, stąd te niezrównoważone wygłupy i urojona inwigilacja. Przepraszam i składam swój senatorski mandat.
Chwilę później zatelefonował do mnie przyjaciel z Warszawy: - Nie uwierzysz! Lech Kaczyński, no wiesz, ten unabomber na Sowietów, zmienił swoją decyzję. Rondo Dudajewa będzie się nazywało Skrzyżowaniem Rosyjskiej Ropy i Gazu z Polską Racją Stanu...
Oszołomiony jechałem do pracy, a tymczasem radio podało oficjalny komunikat poseł Beger Renaty: "Podczas kampanii wyborczej zlecałam moim współpracownikom i sobie podrabianie podpisów poparcia. Oddaję mandat w poczuciu odpowiedzialności za kraj, bo ktoś o mentalności bufetowej z GS nie może być posłem. I dobrowolnie poddaję się karze". Nie dowierzałem własnym uszom. Tym bardziej, że chwilę później PAP podała, że Grzegorz Żemek i Janina Chim nie wniosą apelacji. Uznali wyrok za surowy, ale sprawiedliwy. Rodzina i przyjaciele ściągną z rajów podatkowych całą kasę, ok. 80 mln złotych, i oddadzą skarbowi państwa.
W południe natomiast konferencję prasową zwołał Roman Giertych. Oświadczył, że istotnie przez cały czas szukał haka na Aleksandra Kwaśniewskiego, nawet złożył w tej intencji śluby jasnogórskie. - Przepraszam - mówił - wszystkich, których oskarżałem nie mając dowodów. Tak naprawdę nie chodziło mi o dobro Ojczyzny, ale o władzę. Dziadkowi się nie udało, ojcu też nie - łudziłem się, że mnie się uda. Młodzieży Wszechpolska - nadstawcie drugi policzek! - zakończył. A posiedzenie Sejmu tego dnia przejdzie do historii III RP. Marszałek Cimoszewicz nie mógł opędzić się od posłów składających samokrytykę. "Kradłem!" - krzyczeli jeden przez drugiego. "Kłamałem!", "Kupiłem za bezcen 2 ha pod austostradę", "Przekręciłem Polmos", "Zbankrutowałem NFI"... Co się działo, tego nawet ja opisać nie potrafię.
Wieczorem Aleksander Kwaśniewski wygłosił orędzie: - Oczywiste jest - mówił - że moja funkcja wiąże się ze strategicznymi decyzjami w kluczowych sektorach gospodarki. Przyznaję, pakowałem tam swoich ludzi, ale nie sądziłem, że będą to sami pazerni aparatczycy. Rozwiązuję SLD i Ordynacką!
Tuż po orędziu Jamroży z Wieczerzakiem przyznali się Monice Olejnik, że dawali kasę i lewicy, i prawicy. "Przecież to nie były nasze pieniądze, więc dlaczego mieliśmy nie pomagać" ? A Leszek Miller poprosił CNN o bezpośredni przekaz z Centrum Wilsona w Waszyngtonie dla TVP: "Zrzekam się mandatu. Nie ma sensu, abym udawał, że jestem posłem. To byłoby niemoralne i niehonorowe". Na dziedzińcu przed Pałacem Prezydenckim Stan Tymiński wałęsał się do wieczora szukając fotela. A na Okęciu widziano najszybsze polskie zwierzę - Kunę z Żaglem - jak wsiada do samolotu El Al. Zaś kandydat Religa podziękował wszystkim za poparcie: - Zajmę się sztucznym sercem, bo to potrafię". Premier zobaczył belkę w swoim oku, a Wassermann ni źdźbła.
To było w piątek, 1 kwietnia. W sobotę po parlamencie snuło się kilkunastu góra posłów, głównie nieobecnych lub balangujących poprzedniego dnia. Gabinet Rady Ministrów też świecił pustkami. Został jedynie minister kultury, który doglądał pokrywania złotem zabytkowej bramy ministerstwa.
Tylko Antoni Macierewicz i bracia Kaczyńscy niczego nie zauważyli. Proklamowali IV Rzeczpospolitą. Jakby trzech poprzednich było mało.
Prima Polska
Wasz Makler