"Uwaga rodzice! W związku z otrzymanymi informacjami z Komisariatu Policji w Janikowie dotyczącymi próby uprowadzenia dziecka, prosimy o przeprowadzenie rozmowy z dziećmi na temat kontaktu z obcymi osobami" - to fragment ogłoszenia, jakie na gazetce w przedszkolu wywiesiła dyrektorka.
Próba uprowadzenia dziecka w Janikowie? Niepokój w miasteczku
Ogłoszenie to zaniepokoiło rodziców. Zaczęli udostępniać je na Facebooku. Do tego doszły historie, które ze szkoły przyniosły dzieci oraz ostrzeżenia, jakie nauczyciele przesyłali rodzicom przez edziennik.
Zainteresowaliśmy się sprawą. - Komisariat policji w Janikowie nie prowadzi postępowania dotyczącego próby uprowadzenia dziecka, ponieważ nie było takiego zgłoszenia - zapewniała nas w czwartek asp. szt. Izabella Drobniecka z inowrocławskiej policji.
W piątkowe przedpołudnie część historii krążących po Janikowie jednak potwierdziła. - 19 września policjanci z komisariatu w Janikowie otrzymali informację, że tego dnia, jedną z ulic Janikowa ze szkoły wracało dwóch chłopców. Przy skrzyżowaniu, przez które obaj przechodzili, stał zaparkowany samochód, w którym siedział mężczyzna. Jak wynika z relacji chłopców, mężczyzna zapytał czy odwieźć ich do domu, miał proponować też cukierki. Gdy chłopcy odmówili, mężczyzna odjechał - relacjonowała nam asp. szt. Izabella Drobniecka.
Policja o próbie uprowadzenia dziecka w Janikowie
Po tym sygnale policjanci rzeczywiście nawiązali kontakt z placówkami oświatowymi w Janikowie. Zachęcali, by opiekunowie, wychowawczy i nauczyciele przeprowadzili z dziećmi rozmowy na temat prawidłowego reagowania na osoby obce, czyli: nie rozmawiania z nimi, czy wręcz zakazu wsiadania z obcym do pojazdu. Nauczyciele ze swojego obowiązku się wywiązali. Stąd wzięły się ogłoszenia w przedszkolu i edzienniku.
I na tym ta historia mogłaby się skończyć. W międzyczasie jednak policjanci poczynili istotne ustalenia. Jak informuje nas Drobniecka, funkcjonariuszom udało się dotrzeć do mężczyzny, który rozmawiał z chłopcami. Zapewniał, że żadnych cukierków i podwózki im nie oferował. Zwrócił im jedynie uwagę, że w nieprawidłowy sposób przechodzą przez jezdnię.
- Okazuje się, że bojąc się konsekwencji chłopcy wymyślili historię o mężczyźnie, który ich zaczepiał - mówi Drobniecka. Tę wersję potwierdza ojciec jednego z chłopców. Dziecko opowiedziało mu, co naprawdę wydarzyło się w trakcie powrotu do domu. Mężczyzna nie składał im żadnych propozycji, tylko pouczał, jak należy przechodzić przez jezdnię.
- No i taki jest szczęśliwy finał tej historii - podsumowuje Izabella Drobniecka. - Dmuchajmy jednak na zimne - proponuje. Zachęca, by rodzice rozmawiali z dziećmi nie tylko o tym, jak reagować na zaczepki osób dorosłych, ale również - jakie konsekwencje może mieć jedno niewinne kłamstwo.
Dlaczego warto nosić odblaski? Mówi Sławek Piotrowski.