Podobny problem mają wędkarze, próbujący przejść wzdłuż brzegu w poszukiwaniu lepszego łowiska.
Wędkarze też się skarżą
- Walczymy z tym od lat. Wędkarze się skarżą - przyznaje Arkadiusz Nicpoń, dyrektor biura zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Bydgoszczy. - Tak jest najczęściej nad jeziorami, gdzie rozlokowane są działki rekreacyjne, ale też nad rzekami.
Dyrektor wyjaśnia, że działek nie można grodzić nad wodami płynącymi, a więc jeziorami przepływowymi i rzekami. Z opinii prawników PZW wynika, że działki, których ogrodzenie schodzi do samej wody, powinny być przynajmniej wyposażone w niezamykane na klucz bramki. Przez taką działkę można przejść wzdłuż brzegu, ale nie wolno na niej wędkować czy plażować.
- Jeśli właściciel działki nie chce udostępnić przejścia wzdłuż brzegu, kierujemy zawiadomienie do nadzoru budowlanego w starostwach - tych, które wydają pozwolenia. Niestety, nie znamy wyników takich interwencji.
Nadzór tylko od drogi
Jak się dowiedzieliśmy u źródła, skutek jest zerowy. - Oczywiście doskonale wiemy, że ludzie grodzą sobie działki do samej wody, co jest zabronione, ale nic nie możemy zrobić - rozkłada ręce Jan Kurkowski, starszy inspektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego dla Miasta Bydgoszczy. - Co innego, gdy chodzi o nieprawidłowości dotyczące ogrodzenia przy drodze. Wtedy interweniujemy. Nasza jurysdykcja nie sięga wody.
Więcej informacji z regionu przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/region
Bez mandatów
Prawo Wodne stawia sprawę jasno: zgodnie z art. 27. par 1. zabrania się grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar. Zakaz nie dotyczy tylko grodzenia terenów stref ochronnych (zwykle chodzi o ujęcia wody pitnej) oraz hodowli ryb.
- Prawo Wodne jednoznacznie reguluje problem dostępu do linii brzegowej, ale jest to martwy przepis - wyjaśnia Halina Czarnecka, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku (obejmuje północną część woj. kujawsko-pomorskiego). - Możemy nakazać likwidację takiej samowoli, ale skuteczność interwencji jest niewielka. Nie mamy możliwości karania sprawcy mandatem.
Dodaje, że w związku z tym kontrole praktycznie nie odbywają się. Aczkolwiek RZGW w Gdańsku przyjmuje oficjalne zgłoszenia o nielegalnie postawionych płotach - listowne i mailowe.
O niektórych przypadkach informowana jest policja, ale postępowania są umarzane ze względu na znikomą szkodliwość społeczną.
- Po co więc komu takie prawo? - pyta dyrektor. - Nasze państwo naraża się na śmieszność. Po prostu brak mi słów. Problem nielegalnie ustawionych płotów jest ogromny. Ludzie, nawet jeśli znają Prawo Wodne, udają że nie mają pojęcia, o co chodzi.
Halina Czarnecka przyznaje, że kontrolą na terenie województwa kujawsko-pomorskiego może zająć się jeden inspektor RZGW z Gospodarstwa Pomocniczego w Toruniu. Może go wesprzeć kolega z Gdańska.