Pogarszająca się sytuacja wynika z przynależności do sieci szpitali, w której to koszty procedur są niedoszacowane. Dochodzą do tego problemy z brakiem personelu. Szpital musi też zakupić nowy rentgen wart milion złotych.
W sierpniu 2017 roku weszło rozporządzenie ministra zdrowia określające zasady obliczania ryczałtu świadczeń opieki zdrowotnej. W ten system szpital wszedł w czwartym kwartale tegoż roku. Od tego momentu NFZ nie dopłaca za nadwykonania. Do ryczałtu jest wpisana m. in. anestezjologia i oddział intensywnej terapii, gdzie trudno oszacować ilość i koszty procedur ratujących życie.
Trudno dziwić się temu, że rok 2018 był dla szpitala ujemny, skoro musiał funkcjonować na zasadzie ryczałtu, gdzie nadwykonania w kwocie 375 821 zł nie zostały sfinansowane.
- Intensywna terapia i anestezjologia powinna wyjść z tej formuły finansowania. Nie można przełożyć pieniędzy nad wartość zdrowia i życia pacjenta - tłumaczyła na sesji rady powiatu Maria Kiełbasińska, prezes spółki Nowum-Med.
Zaznaczyła, że wielokrotnie wspólnie ze starostą apelowała w rozmowach z dyrektorem NFZ-u, by intensywną terapię wyłączyć z finansowania ryczałtowego.
Te słowa skierowała też do obecnego na sesji senatora Jana Rulewskiego, podkreślając, że niedoszacowana jest też izba przyjęć, gdzie płatność za dobę usługi wynosi 1592 zł. - Finansowanie jest niewystarczające. To usługa całościowa, czyli za pacjentów, personel i infrastrukturę. Z ekonomicznego punktu widzenia jest ona nie do zrealizowania. My jako szpitale powiatowe mówimy krzykiem rozpaczy - podkreśliła. Pieniądze są potrzebne od zaraz na utrzymanie personelu, transport, leki, sterylizację. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie podstawowej opieki mieszkańcom.
To nie koniec problemów szpitala. Wiążą się też one z brakiem lekarzy, pielęgniarek i położnych. Część pracujących pielęgniarek i położnych złożyło pismo do zarządu, w którym poinformowały, że ograniczają od lipca ilość usług do 180 godzin (z 200, 216 godzin). Domagają się też podwyżek.
Więcej wiadomości z Sępólna i okolic na: pomorska.pl/wiadomosci/sepolno-krajenskie/
Milion złotych placówka potrzebuje również na zakup nowego aparatu rentgenowskiego, który ulega częstym awariom. Sprzęt jest z 2006 roku, a na rynku nie ma już części wymiennych. Być może starostwo dostanie 80 proc. dofinansowania, o ile wojewoda i premier przychylą się do złożonego wniosku.
- Wielokrotnie mówiłem, że sytuacja szpitali powiatowych jest coraz trudniejsza. I nie da się jej poprawić w ciągu roku. Jeżeli odejdzie personel, nie będzie finansowania, to my - starostwo, zarząd i rada - będziemy winni, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo mieszkańców. Wszyscy mówią o tym, że jest więcej pieniędzy na szpitale, ale nikt nie mówi o kosztach. Reakcja ministerstwa zdrowia? Minimalna - podsumował starosta Tadych. - Obyśmy i my nie musieli zamykać oddziałów. Szkoda, że pan Wiśniewski, dyr. bydgoskiego oddziału NFZ, nie dotarł dziś do nas.
