Wczoraj o swojej krzywdzie mówili kolejni świadkowie.Jednym syndyk masy upadłości wypłacił ułamkowe części należności, inni nie dostali grosza. Jedni, spośród tych którzy wczoraj stanęli za barierką dla świadków, odstawiając do Janturu zboże stracili kilka tysięcy złotych, inni ponad 100 tysięcy.
Wszyscy pokrzywdzeni domagali się zadośćuczynienia. Jedynie Stanisław K. z Nieszawy, spokrewniony z braćmi Ch., właścicielami upadłej spółki, zrezygnował z finansowych roszczeń i stwierdził, że rodzinie należy przebaczać.
Opowiedział o "wędrówce" faktur między Janturem i Majkro, spółkami należącymi do braćmi K i ich siostry, oraz jeszcze jedną firmą, na czym - jak przyznał - trochę zarobił jako pośrednik (5 zł od każdej tony wpisanego do faktur zboża).
Stracił wprawdzie 88 tys. złotych, które musiał oddać za tę karuzelę faktur między firmami, gdy Jantur padł, mimo to zadośćuczynienia nie chce.
Za zboże, które odstawił rozliczył się z Janturem w ten sposób, że korzystał z powierzchni magazynowej janturu w Chromowoli.
nauki z Poznania w sprawie inwestycji w gorzelni, ale ten ze względu na stan zdrowia nie może dojechać do włocławskiego sądu. Niewykluczone, że zostanie przesłuchany w poznańskim sądzie.
Do sądu wpłynęło także pismo od Energi w sprawie planowanej przez Jantur budowy biogazowni, wykorzystującej odpady poprodukcyjnej gorzelni i i młyna.
Z pisma wynika - jak informował sędzia Jankowski - że było w tej sprawie jedno spotkanie robocze, a potem Energa nie mogła doprosić się dokumentów, potwierdzających, że spółka faktycznie była przygotowana do takiej inwestycji.
Do przesłuchania pozostało około 40 świadków, którzy na wezwania sądu się dotąd nie stawili. Zdecydowano, że jeszcze w tym miesiącu ( 23 bm.) zostanie wysłuchana kolejna grupa świadków, a potem - 13 kwietnia - sąd poświęci całe posiedzenie na wysłuchanie opinii biegłej. - Będę zmierzał do zakończenia procesu - zapowiedział sędzia Romuald Jankowski.
Wszyscy pokrzywdzeni domagali się zadośćuczynienia. Jedynie Stanisław K. z Nieszawy, spokrewniony z braćmi Ch., właścicielami upadłej spółki, zrezygnował z finansowych roszczeń i stwierdził, że rodzinie należy przebaczać.
Opowiedział o "wędrówce" faktur między Janturem i Majkro, spółkami należącymi do braćmi K i ich siostry, oraz jeszcze jedną firmą, na czym - jak przyznał - trochę zarobił jako pośrednik (5 zł od każdej tony wpisanego do faktur zboża).
Stracił wprawdzie 88 tys. złotych, które musiał oddać za tę karuzelę faktur między firmami, gdy Jantur padł, mimo to zadośćuczynienia nie chce.
Za zboże, które odstawił rozliczył się z Janturem w ten sposób, że korzystał z powierzchni magazynowej janturu w Chromowoli.
Kolejne dowody
Sąd wystąpił do banku, z którego Jantur miał dostać - jak twierdził wiceprezes i księgowa - kredyt na rozliczenie się z rolnikami, ale bank zasłonił się tajemnicą bankową. Wczoraj sędzia Romuald Jankowski zwolnił bank z tej tajemnicy.nauki z Poznania w sprawie inwestycji w gorzelni, ale ten ze względu na stan zdrowia nie może dojechać do włocławskiego sądu. Niewykluczone, że zostanie przesłuchany w poznańskim sądzie.
Do sądu wpłynęło także pismo od Energi w sprawie planowanej przez Jantur budowy biogazowni, wykorzystującej odpady poprodukcyjnej gorzelni i i młyna.
Z pisma wynika - jak informował sędzia Jankowski - że było w tej sprawie jedno spotkanie robocze, a potem Energa nie mogła doprosić się dokumentów, potwierdzających, że spółka faktycznie była przygotowana do takiej inwestycji.
Do przesłuchania pozostało około 40 świadków, którzy na wezwania sądu się dotąd nie stawili. Zdecydowano, że jeszcze w tym miesiącu ( 23 bm.) zostanie wysłuchana kolejna grupa świadków, a potem - 13 kwietnia - sąd poświęci całe posiedzenie na wysłuchanie opinii biegłej. - Będę zmierzał do zakończenia procesu - zapowiedział sędzia Romuald Jankowski.