Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o zabójstwo Piotra Karpowicza. Były gangster mówi, że kłamał na zlecenie

(mc)
W sądzie w Bydgoszczy Dariusz S. wycofał się z zeznań, które złożył wcześniej jako objęty programem ochrony świadków.
W sądzie w Bydgoszczy Dariusz S. wycofał się z zeznań, które złożył wcześniej jako objęty programem ochrony świadków. Andrzej Muszyński / Archiwum www.pomorska.pl
Dariusz S., świadek w procesie o zabójstwo Piotra Karpowicza, szefa PZU w Bydgoszczykonsekwentnie wycofuje się ze swoich zeznań. To one wcześniej pogrążały Henryka L. "Lewatywę".

Dariusz S. miał nadany status świadka koronnego do sprawy grupy przestępczej działającej w latach 90. w Bydgoszczy. Wczoraj ponownie zeznawał w bydgoskim Sądzie Okręgowym w procesie o zabójstwo w 1999 roku szefa ubezpieczalni PZU.

Zobacz także: Proces utknął. Świadek koronny zdemaskowany?

Sędzia Mieczysław Oliwa odczytywał zeznania, jakie S. złożył w 2006 roku, gdy został już objęty programem ochrony świadków. W tych wyjaśnieniach S. szczegółowo opisywał motyw zamachu na Karpowicza, dyrektora oddziału Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka bydgoskiego PZU.

Rzekomo cała sprawa wzięła swój początek z pomysłu kupna specjalistycznej maszyny do zgniatania karoserii. Mieli ją wspólnie wziąć w leasing Henryk L., wtedy znany jako "Lewatywa", boss bydgoskiego półświatka oraz dealer mercedesa Tomasz G. Według zeznań S., który nosi pseudonim "Szramka", maszyna była warta w latach 90. około 50 mln zł.

- Chodziło o to, by kupić sprzęt w Gdyni, ubezpieczyć go, a następnie sfingować jego kradzież, do której miało dojść na trasie Trójmiasto-Sławęcinek.

Przeczytaj także: Dariusz S., świadek koronny: Moje zeznania sfabrykowano. Już się z nich wycofałem

Po wyłudzeniu odszkodowania koszty miały się zwrócić z nawiązką. Wczoraj sędzia odczytał również inny fragment zeznań S., który szczegółowo opisywał moment śmierci dyrektora z bydgoskiej ubezpieczalni. Według relacji "Szramki" wypłatę odszkodowania za kradzież maszyny mieli wymusić na Karpowiczu specjalnie do tego zatrudnieni Litwini. - Jeden z nich nie wytrzymał i strzelił do Karpowicza - wyjaśnia S.

Wczoraj świadek wycofał się z tych zeznań. Po raz kolejny już w tym procesie powtórzył, że jego wyjaśnienia zostały sfingowane przez śledczego Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
- Prokurator Robert Bednarczyk sfabrykował moje zeznania tak, by pasowały do jego śledztwa w sprawie zabójstwa Piotra Karpowicza.

Dyrektor PZU został zastrzelony w 1999 roku na parkingu przed siedzibą ubezpieczalni przy ul. Wojska Polskiego w Bydgoszczy.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska