Panie Profesorze, osoba idzie ulicą i nagle po 200, 300 metrach zaczyna odczuwać ból w łydce, który sprawia, że musi przystanąć i chwilę odpocząć... Co się dzieje?
To wyraźny i poważny sygnał, że mamy do czynienia ze zwężeniem naczyń tętniczych w kończynach dolnych. Najczęściej wynika ono z palenia papierosów, niewłaściwego odżywiania się i braku ruchu - mało chodzimy, ale za to długo siedzimy. Podsumowując: wszystkie te czynniki, przyczyniają się nie tylko do powstawania miażdżycy ale i do przewężenia naczyń tętniczych, doprowadzających krew do naszych kończyn dolnych. A jeśli naczynia te są zwężone, to i ilość krwi płynąca do tych kończyn, znacznie się zmniejsza. Nawet do 70 proc.

Dlaczego ten ból w kończynach pojawia się dopiero podczas chodzenia?
Gdy siedzimy, to nasze mięśnie w kończynach dolnych nie wymagają większej ilości krwi, tym samym składników odżywczych i tlenu, które krew do nich doprowadza. Natomiast, jeśli zaczynamy się więcej ruszać, prowadzić bardziej aktywny tryb życia to mięśnie te zaczynają domagać się lepszego ukrwienia. Zaczynają się domagać - ale to wcale nie znaczy, że nagle otrzymają więcej odżywczych składników i tlenu, bo przecież – podczas tego ruchu – tętnice są dalej zwężone i nie są w stanie od razu przepompować więcej krwi. Ten niedostatek sprawia, że po przejściu tych 200 metrów, pojawia się u takiej osoby ból łydek. Określamy go jako chromanie przestankowe. Jest on bardzo charakterystyczny, nie można go pomylić z jakimkolwiek innym bólem. I wtedy taka osoba musi - choć na chwilę - przystanąć, odpocząć czyli zwolnić pracę mięśni nóg po to, aby nie wymagały one intensywniejszego ukrwienia. W ten sposób, dostosowuje się zapotrzebowanie mięśni na tlen i składniki odżywcze, do tych ograniczonych możliwości tętnicy. Wówczas – podczas postoju - do nóg dopływa ta mniejsza, czyli odpowiednia ilość krwi i wtedy ból przechodzi a osoba może iść dalej…Proces ten powtarza się co kilkaset metrów, stąd wielokrotnie w dużych miastach takich jak Bydgoszcz - ludzie, którzy mają tego typu ból i wiedzą, że mogą przejść bez problemu jedynie niewielki odcinek trasy, najczęściej zatrzymują się przed wystawami sklepów. W naszym żargonie medycznym - tak trochę złośliwie, trochę żartobliwie – nazywamy ich „oglądaczami wystaw sklepowych”.
Co dalej, jeśli taki charakterystyczny ból pojawia się w łydkach?
W tej sytuacji, należy udać się do lekarza i wykonać USG tętnic. Takie badanie może przeprowadzić specjalista chirurgii naczyniowej, angiologii czy też radiologii. Pokazuje ono nie tylko to, w którym miejscu dochodzi do zaburzonego przepływu krwi, ale pozwala na określenie stopnia zwężenia tętnicy. Warto podkreślić, że zwężenie to - w 70 proc. uważa się za krytyczne, wymagające interwencji medycznej.
To co czeka pacjenta, po takiej diagnozie?
Jeśli pacjent właściwie zrozumie swoją sytuację, to natychmiast całkowicie zmieni sposób swojego funkcjonowania a mianowicie rzuci palenie, i to dosłownie - w ciągu jednego dnia. Zacznie stosować dietę przeciwmiażdżycową a jeśli ma cukrzycę - to będzie ją odpowiednio kontrolował i leczył. Podobnie jak nadciśnienie. Do tego, taka osoba – pomimo bólu w łydkach - powinna dołożyć codzienny trening marszowy. I nie chodzi tu o tzw. dreptanie, tylko o dynamiczny chód. Jednorazowo, na trasie o długości minimum 3 km. Jedną z najlepszych opcji dla chorego, z miażdżycą kończyn dolnych jest Nording Walking. Tylko taki „prawdziwy”, a nie marsz z kijkami pod pachami…
Jak wpłynie, na pracę tętnic żylnych chorego ta dieta czy ruch?
Wydłuży - oczywiście nie od razu, ale w ciągu jednego czy kilku miesięcy - ten dystans, po którym zaczyna występować ból w łydkach. Na przykład, z 200 czy 300 metrów do 1000. I wtedy może się okazać, że u takiej osoby nie będzie już potrzebna żadna nasza interwencja. Myślę tu o procedurach wewnątrz naczyniowych takich jak balonowanie i stentowanie, czyli wstawienie małego implantu do światła naczynia. Poza tym, dzięki temu zwiększonemu wysiłkowi i odpowiedniemu zastosowaniu się pacjenta do zlikwidowania albo ograniczenia wspomnianych wyżej czynników ryzyka miażdżycy - w kończynach dolnych, wytworzy się krążenie oboczne. Co to oznacza dla pacjenta? Otóż, ten intensywniejszy ruch organizmu niejako zmusi mniejsze naczynia krwionośne, które są w otoczeniu przewężonej tętnicy do większej pracy, przez co bardziej się one otworzą i poszerzą. Wówczas, część krwi będzie przepływać przez te naczynia - do obwodu, i w organizmie pacjenta powstanie naturalny bajpas.
Panie Profesorze, a jeśli zaniedbamy chromowanie przestankowe, to co wówczas?
To wtedy – niestety, choroba tętnic będzie dalej postępowała. Dlatego chcę tu mocno podkreślić, aby jej nie lekceważyć i podejść do niej tak samo poważnie, jak do choroby nowotworowej. Jej boimy się bardziej, stąd częściej eliminujemy czynniki ją wywołujące. W przypadku choroby tętnic kończyn dolnych – większości Polakom, towarzyszy takie myślenie: „Dam radę, to tylko miażdżyca”. A prawda jest taka, że gdy zwężenie tętnic w nogach postępuje, to ból łydek zaczyna pojawiać się coraz częściej, nawet po 10 metrach. I staje się coraz dokuczliwszy. Jest obecny nawet wtedy, gdy się w ogóle nie ruszamy i mocno dokucza, także w nocy – zwłaszcza, gdy osoba leży w pozycji horyzontalnej, bo wówczas noga układa się na poziomie serca i ilość krwi wpływająca do niej, przez tętnicę staje się mocno niewystarczająca. Na stopach nieukrwionej nogi zaczynają się pojawiać zmiany martwicze - owrzodzenia, na pięcie czy palcach. Niestety, wymagają one natychmiastowej interwencji i pobytu w szpitalu. Dzięki badaniom specjalistycznym jak tomografia komputerowa z kontrastem, możemy dokładnie zlokalizować w tętnicy miejsce, w którym występuje przewężenie i wówczas - w oparciu o to badanie – możemy podjąć decyzję, jaki zabieg wykonać. Czy mniej inwazyjny, polegający na umieszczeniu w tętnicy - wspomnianego już stentu, czyli takiej rozpórki, która sprawi, że jej światło będzie bardziej otwarte i polepszy przepływ krwi- czy też duży zabieg operacyjny, wszczepienia protezy naczyniowej.
Choroba tętnic, niezmiennie dotyczy osób w starszym wieku czy już niekoniecznie?
Niestety, już niekoniecznie osób starszych. Także tych po 45 roku życia, a czasem nawet i młodszych. Wszystko zależy od tego, jak osoby te podchodzą do życia i w jaki sposób traktują swoje zdrowie. A z tego co widzę, to niekoniecznie dobrze ponieważ w ich codzienności przeważają: papierosy, używki, złe odżywianie i brak ruchu. Przeraża też i to, że pomimo naszych starań - pacjenci po wyjściu ze szpitala z naprawioną tętnicą, tym samym nogą - po kilku, czy kilkunastu miesiącach wracają do nas z … ponownie zwężoną tętnicą w kończynach dolnych. Wtedy, a tak dzieje się często, nie pozostaje nam już nic innego jak amputacja takiej nogi. Nie muszę mówić, jak trudne jest bez niej życie.
