Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Wichniak z Ośrodka Medycyny Snu: - Zmiana czasu letniego na zimowy zaburza sen

Grażyna Rakowicz
Według prof. dr hab. n. med. Adama Wichniaka, kierownika III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie zmiana czasu może znacznie zaburzyć nasz sen i wpłynąć na samopoczucie.
Według prof. dr hab. n. med. Adama Wichniaka, kierownika III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie zmiana czasu może znacznie zaburzyć nasz sen i wpłynąć na samopoczucie. nadesłane
W nocy z 28 na 29 października cofnęliśmy zegarki o godzinę i przeszliśmy, z czasu letniego na zimowy. Według prof. dr hab. n. med. Adama Wichniaka, kierownika III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie ta jedna godzina może znacznie zaburzyć nasz sen i wpłynąć na samopoczucie. - Zmiana czasu to szybsze zapadanie zmroku, które będzie skłaniało nas do tego, aby tez szybciej ograniczyć aktywność w ciągu dnia i wcześniej położyć się spać – mówi profesor. – A wtedy mogą pojawić się problemy z utrzymaniem tego snu, szczególnie w godzinach porannych co głównie dotyczy osób starszych. Ale i bez zmiany czasu problemy ze snem, są dziś uważane za jedną z chorób cywilizacyjnych.

Bezsenność dokucza i dominuje

W ciągu ostatnich 100 lat, czas poświęcony na sen skrócił się średnio o około 1,5 godziny. Bezsenność stanowi trzecią najczęstszą przyczynę dolegliwości, z którymi do lekarzy zgłaszają się pacjenci – po bólach głowy i dolegliwościach ze strony układu pokarmowego. W krajach rozwiniętych ponad 10 proc. ludności choruje na bezsenność przewlekłą. – Przed erą rozmaitych wynalazków ułatwiających ludziom życie, żyliśmy w pełnej zgodnie z naturą. Noc była porą snu, a dzień czasem pracy. Kiedy Edison w 1879 roku stworzył żarówkę, granice między dniem a nocą zaczęły się zacierać – zauważa prof. Adam Wichniak.

A sen jest jedną z najważniejszych potrzeb fizjologicznych człowieka. Śpimy, aby organizm mógł się zregenerować i nabrać sił do nowej aktywności w ciągu dnia. – Nasi przodkowie żyli „na zewnątrz”, my przenieśliśmy nasze życie „do wewnątrz”, a w układaniu planu dnia ów naturalny rytm często postrzegamy wręcz za przeszkodę – podkreśla prof. Wichniak. Zwraca też uwagę na to, że mało się ruszamy i pracujemy do późna w nocy, narażając organizm na szkodliwe działania światła niebieskiego, które emitują ekrany telewizorów, komputerów czy smartfonów. - Z tymi urządzeniami często nie rozstajemy się nawet w łóżku, nierzadko też wykonujemy wówczas ostatnie zadania związane z pracą. – stwierdza i przypomina, że należy zadbać o odpowiednie warunki do snu. W sypialni powinno być ciemno, cicho i chłodno, czyli temperatura nie powinna przekraczać 16 - 19 stopni °C. Należy też unikać jedzenia przed snem. U kilkunastu procent osób w populacji występują objawy tzw. zespołu jedzenia nocnego (nocturnal eating syndrom), który może być jedną z przyczyn jego zaburzeń. A im bardziej opóźnia się porę snu, tym trudniej oprzeć się głodowi i w efekcie, tym więcej kalorii spożywamy.

Sami rozregulowaliśmy swój sen

To niezdrowy styl życia i jego konsekwencje stanowią dziś główne przyczyny rozwoju bezsenności i przewlekłego niedoboru snu. - Sami „dbamy” o to, aby nasz rytm okołodobowy był zaburzony, od najmłodszych lat szkolnych - zauważa prof. Wichniak. - W dni szkolne dzieci cierpią na niedobór snu, który odsypiają w dni wolne od szkoły. Ten brak stałej pory wstawania rano, osłabia rytm snu. W efekcie problemy ze snem występują u coraz młodszych osób, a po 50–60. roku życia stają się wręcz normą – stwierdza. Według profesora, zaburzenia snu skutkują nie tylko złym samopoczuciem, ale i zaburzeniami fizjologii całego organizmu w tym gospodarki hormonalnej. Dotyczy to również melatoniny – neurohormonu, który pełni funkcję wewnętrznego zegara biologicznego. W normalnych okolicznościach, początek jej wydzielania rozpoczyna się o zmierzchu, a kończy rano. Produkcja melatoniny zaczyna jednak dramatycznie spadać wraz z wiekiem, mniej więcej około 50. roku życia. Jej wydzielenie silnie hamuje także światło elektryczne.

Najpierw leczenie bez pigułek

Wiele osób doświadczających problemów ze snem wybiera najprostsze, ale zarazem najbardziej ryzykowne rozwiązanie: tabletkę nasenną. - Nie tędy jednak droga – przestrzega prof. Adam Wichniak i argumentuje: - Pigułki łatwo zacząć przyjmować, ale później zdecydowanie trudniej się od nich odzwyczaić. I podkreśla, że aktualne zalecenia dotyczące leczenia bezsenności są takie, aby każdy dorosły pacjent z problemami ze snem w pierwszej kolejności i jako podstawę leczenia, otrzymywał terapię poznawczo-behawioralną. Wśród niefarmakologicznych metod zwalczania bezsenności znajdują się przede wszystkim: technika ograniczania snu, technika kontroli bodźców, trening relaksacyjny, redukcja lęku przed bezsennością oraz poprawa higieny snu.

Dopiero, kiedy te formy nie przyniosą pożądanych efektów można sięgnąć po metody farmakologiczne. Kierownik III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wskazuje, że wśród leków na bezsenność szczególne miejsce zajmuje wspomniana melatonina. - To substancja skuteczna i bezpieczna, dostępna zarówno jako lek na receptę (w dawce 2mg) o powolnym uwalnianiu i jako lek bez recepty (2–5 mg), o szybkim uwalnianiu. Przyspiesza zasypianie i poprawia jakość snu - wymienia. Według Prof. Adama Wichniaka melatonina o przedłużonym uwalnianiu jest najbezpieczniejszą formą terapii, zwłaszcza u osób starszych. - Nie ma silnego działania sedatywnego, nie wykazuje też działania cholinolitycznego, adrenolitycznego i przeciwhistaminowego, dzięki czemu ryzyko upadków lub nasileń zaburzeń somatycznych, na przykład schorzeń układu krążenia lub oddechowego, jest zminimalizowane - argumentuje. Ponadto nie powoduje przyrostu masy ciała, co może nastąpić w przypadku dłuższego stosowania leków o działaniu przeciwhistaminowym. Co więcej, melatonina o przedłużonym uwalnianiu nie uzależnia. Według profesora leczenie bezsenności powinno być dopasowane do pacjenta, do jego wieku i stylu życia. Ma to szczególne znaczenie u osób starszych, u których farmakologiczne terapie zaburzeń snu wiążą się z większym ryzykiem skutków ubocznych, zwłaszcza z upadkami.

– Niestety, perfekcyjnego leku do terapii zaburzeń snu na razie nie ma – konkluduje prof. Adam Wichniak. I dodaje: – Wiemy jednak, jaki ten lek powinien być: powinien szybko działać, skutecznie indukować i podtrzymywać sen, a przy tym zachować jego naturalny profil. Jednocześnie taka substancja nie powinna wpływać na sprawczość w ciągu dnia ani wykazywać niepożądanych działań ubocznych czy interakcji z innymi lekami. Idealny lek nie wiązałby się też z ryzykiem uzależnienia ani objawami odstawienia, nie wymagałby zwiększania dawki w celu podtrzymania skuteczności i powinien cechować się dużą rozpiętością terapeutyczną – w szczególności chcielibyśmy móc stosować go niezależnie od wieku pacjenta. Na razie jednak trzeba radzić sobie dostępnymi metodami. A te będą tym skuteczniejsze i bezpieczniejsze, im lepiej dopasuje się terapię do potrzeb danego pacjenta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska