
Profesor Simon od miesięcy przestrzega, żeby nie lekceważyć pandemii. Oto jego najważniejsze słowa
Profesor Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych i ordynator oddziału chorób zakaźnych szpitala we Wrocławiu, wielokrotnie zabierał głos w czasie pandemii koronawirusa w Polsce.
Profesor Simon to jeden z ekspertów, którzy najczęściej wypowiadają się w mediach w trakcie pandemii. Lekarz wielokrotnie zabierał głos w tej sprawie, często w ostrych słowach krytykował decyzje rządzących i grzmiał, by nie lekceważyć zagrożenia koronawirusem. Krytycznie wypowiadał się także na temat luzowania obostrzeń i przestrzegał przed dramatycznymi skutkami, które mogą nastąpić.
Przypominamy najważniejsze słowa profesora, które wypowiedział w trakcie trwającej epidemii koronawirusa. Aby przejść do cytowanych wypowiedzi profesora, przesuń zdjęcie gestem lub naciśnij strzałkę w prawo.

Już w marcu 2020 roku, czyli na początku epidemii, profesor Simon wskazywał, kto jest w grupie ryzyka zakażenia i śmierci z powodu koronawirusa. - Jak ktoś ma osiemdziesiąt kilka lat, ma rozedmę płuc, pali papierosy, pije sobie drinka wieczorem, to jeśli się zakazi tym wirusem, gwarantuje państwu, że nie przeżyje - zapowiadał. - Praktycznie zdrowa silna osoba, szanse na ciężki przebieg i zgon ma znikome - podkreślał również profesor.

Profesor Simon zabierał również głos w sprawie noszenia maseczek ochronnych i ich skuteczności. - Poprawiają nastrój osobie szyjącej i nic więcej – mówił, gdy głośno było o akcjach szycia maseczek. Profesor dodawał jednak, że maseczki przede wszystkim w pewnym stopniu chronią osobę zakażona, żeby nie zarażała, rozsiewając krople śliny. Nie chronią jednak przed zakażeniem się koronawirusem od kogoś.

W ostrych słowach profesor skrytykował również te osoby, które lekceważą zasady dotyczące zachowania dystansu społecznego i obowiązkowego noszenia maseczek ochronnych. Profesor mówi wprost: to bezdenna, małomiasteczkowa głupota. Podkreśla, że takie osoby narażają na śmierć swoich najbliższych. - Widzę grupy młodzieży gwiżdżące na przepisy, grające na boisku. Oni najprawdopodobniej nie zachorują. Ale mogą przejść koronawirusa bezobjawowo i zarazić swoich rodziców i dziadków. A dla nich to może być śmiertelne - ostrzegał w jednym z wywiadów profesor Simon.