Niektórzy nasi czytelnicy już pewnie zapomnieli o zimowej powodzi na Kujawach. Gminy i rolnicy nadal jednak walczą z jej skutkami. Poseł Krzysztof Brejza podejrzewa, że wody Gopła i Noteci spowodowałyby zimą dużo mniejsze straty, gdyby nie dodatkowe jej zrzuty z odkrywki w Tomisławicach. Dlatego o kontrolę w kopalni poprosił Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Sprawę zgłosił również do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
W kopalni pojawiły się służby z GIOŚ. Po kontroli potwierdziły stanowisko wcześniej wyrażane przez Ewę Galantkiewicz z KWB "Konin" w Kleczewie: kopalnia nigdy nie przekraczała limitu odwodnienia odkrywki Tomisławice.
Krzysztof Brejza jest zdegustowany odpowiedzią Inspektora.
Przeczytaj też: Kopalnia dolewała wody nawet, gdy Noteć podtapiała gospodarstwa.
- Nigdy nie zarzucałem kopalni przekroczenia dopuszczalnych limitów. Zarzucałem jedynie pompowanie wody w trakcie stanu powodziowego - tłumaczy. Zapewnia, że ponowi swą interwencję. Tym razem zada tylko jedno pytanie: czy w czasie powodzi kopalnia miała prawo dolewać wody do przelewającego się Gopła?
Poseł zwraca uwagę również na jeden istotny fakt. Sam inspektor w swoim piśmie przyznaje, że informacje o ilości przepompowywanej wody uzyskał z kopalni. Nie ma więc żadnej zewnętrznej instytucji, która kontrolowałaby te kwestie samodzielnie.
W pozwoleniu wodno-prawnym jest zapis o tym, że kopalnia zobowiązana zostanie od pokrycia strat powodziowych wynikających z zasilania Noteci wodami z odwodnienia odkrywki Tomisławice. - Moim zdaniem właśnie dlatego różne instytucje omijają ten temat szerokim łukiem - wyznaje poseł. Rolników i gmin oczekujących na ewentualne odszkodowania nie brakuje.
Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy sprawę tę przekazała do rozpatrzenia przez Prokuraturę Rejonową w Kole (Wielkopolska). - A prokurator stwierdził, znowu w oparciu o dane z kopalni, że limity zrzutów wody nie zostały przekroczone, więc wszystko odbywa się zgodnie z prawem - tłumaczy poseł. Zapewnia, że wystąpi do Prokuratury Generalnej z prośbą, by sprawę rozpatrzyła inna prokuratura.
Czytaj e-wydanie »