Prosto z sądu - jest wyrok na Artura Mikołajskiego

Artur Mikołajski, sprawca tragicznego wypadku z września 2008 roku nie okazał na sali rozpraw nawet cienia skruchy. Już po odczytaniu wyroku przez sędziego Tomasza Pietrzaka, zapytany, czy zrozumiał sądowe pouczenie, Mikołajski odburknął tylko: - No.

Z rozpędu w przystanek
Przypomnijmy krótko. Do tragedii doszło 10 września ubiegłego roku na przystanku autobusowym przy ulicy Ujejskiego, tuż obok ronda Toruńskiego. W grupę osób czekających na autobus wjechał rozpędzony opel. Wśród poszkodowanych w wypadku był m.in. 5-letni Filip L. Z powodu ciężkich obrażeń - licznych złamań kości i urazów wewnętrznych - pomimo reanimacji, chłopiec zmarł w szpitalu. Jego rodzice trafili do szpitala z połamanymi nogami.

Mikołajski miał we krwi 1,7 promila alkoholu. Po uderzeniu w pieszych próbował jeszcze uciec z miejsca wypadku.

Metodycznie uciekał przed policją
Wypadek przy rondzie Toruńskim w Bydgoszczy był tragicznym zakończeniem szaleńczej ucieczki przed policją. Przed staranowaniem przystanku Artur Mikołajski przez blisko trzy kilometry starał się zgubić ścigających go funkcjonariuszy. Między innymi pędził pod prąd ulicą Ujejskiego.

- To była metodyczna i rozmyślna ucieczka. Oskarżony zwalniał przed kolejnymi skrzyżowaniami. Takie działanie wymagało koncentracji i determinacji. Nie można tu więc mówić o niepoczytalności, czy braku świadomości Artura Mikołajskiego - tak wątpliwości adwokata, który bronił oskarżonego, uciął prokurator Jarosław Bawej.

Nie usiądzie za kierownicą
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdę po pijanemu, ucieczkę przed policją, uchylanie się od wcześniejszych wyroków Mikołajski spędzi 12 lat w więzieniu. Po dziewięciu latach odbywania kary może starać się o przedterminowe zwolnienie.

Oskarżony otrzymał też dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Wyrok sądu nie jest jeszcze prawomocny.
Więcej, we wtorkowym, papierowym wydaniu "Pomorskiej"