Z wyliczeń NSZZ Solidarność wynika, że zdecydowana większość pracowników sądowych (z wyłączeniem sędziów, asesorów, referendarzy i kuratorów sądowych) zarabia mniej niż 2 853,95 zł netto. Co piąta z tych osób dostaje wynagrodzenie zasadnicze do 1 808,10 zł netto. W przedziale pomiędzy tymi kwotami są m.in. asystenci sędziów - prawnicy. Stąd protest, który w Świeciu nie zakłóca pracy sądu.
- Polega na informowaniu o postulatach. Poza tym pracownicy w południe na około 15 minut wychodzą przed sąd, żeby protestować - informuje wiceprezes Sądu Rejonowego w Świeciu Sebastian Rogalski. - Nawet jeśli akurat wtedy rozpoczyna się rozprawa, albo trwa, to ta przerwa nie wpływa na pracę sądu - dodaje. - To tylko kilkanaście minut opóźnienia, a uczestnicy rozpraw podchodzą do tego z pełnym zrozumieniem.
Z całkowitym zrozumieniem podchodzą do protestu sami sędziowie. Popierają postulaty pracowników sądowych.
- Zgadzamy się z nimi, zgadzamy się, że ich wynagrodzenia są zbyt niskie. To bardzo często dobrze wykształceni pracownicy - zaznacza sędzia Rogalski. - Tu chodzi o sekretarzy sądowych, a więc osoby, które mają procesowe obowiązki, przygotowują dokumenty, mają odpowiedzialne zadania. To są też asystenci sądowi, osoby po studiach prawniczych, które pomagają w rozpatrywaniu spraw. Oni wszyscy, jak w całej budżetówce, od 10 lat mają zamrożone wynagrodzenia.
„Nie do zaakceptowania jest sytuacja, aby pracownicy z 25 - 30 letnim stażem zatrudnienia, wykonujący odpowiedzialną i wymagającą pracę, otrzymywali za nią minimalne wynagrodzenie” - stwierdza kierownictwo Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Ta forma protestu, jaką przyjęli pracownicy świeckiego sądu ma potrwać do końca tygodnia.
