Spis treści
- Planowany protest odbędzie się, bo rolnicy są zdeterminowani, nastroje są bardzo złe - stwierdził w piątek Mateusz Sass, (gospodarz z Małej Kloni w pow. tucholskim, współorganizator ostatniego protestu w Bydgoszczy), który dzień wcześniej brał udział w spotkaniu rolników z Czesławem Siekierskim, ministrem rolnictwa.
Wojewoda spotkał się organizatorami głównych manifestacji w Kujawsko-Pomorskiem
Z kolei w piątek z organizatorami głównych manifestacji w Kujawsko-Pomorskiem spotkał się wojewoda Michał Sztybel. - Rozmowa miała charakter formalny, pan wojewoda skupił się przede wszystkim na bezpieczeństwie podczas protestów - powiedział Jan Kaźmierczak, prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Rolników.
- W pełni rozumiem postulaty rolników, ale chciałem wspólnie uzgodnić scenariusz wydarzeń - stwierdził wojewoda. - Zależało mi, by podczas rozmów wypracować stanowisko, które pozwoli ograniczyć uciążliwości związane z protestami dla mieszkańców miasta, szczególnie związane z komunikacją. Padła pełna deklaracja i gotowość do współpracy ze strony organizatorów. (...)
Zarówno Mateusz Sass jak i Jan Kaźmierczak twierdzą, że na terenie województwa kujawsko-pomorskiego największe manifestacje odbędą się w ok. 20 miejscach.
Jednak z danych urzędu wojewódzkiego (stan na 15.02.2024) wynika, że w Kujawsko - Pomorskiem zgłoszono na wtorek 37 zgromadzeń z udziałem ponad 11 tys. osób, z wykorzystaniem ponad 6 tys. pojazdów.
Na pewno będą spore utrudnienia na drogach, ale organizatorzy protestów chcą, by było bezpiecznie.
Jan Kaźmierczak: - Skontaktowała się z nami m.in. pani cierpiąca na chorobę nowotworową i pytała, czy 20 lutego będzie mogła dojechać do szpitala? Oczywiście, że tak, bo nawet podczas protestu będą korytarze życia. Przejadą karetki, ale i osoby, które zgłoszą, iż jadą np. do szpitala. Nie chcemy nikomu zaszkodzić. Poza tym walczymy o zmiany nie tylko dla siebie.
To też może Cię zainteresować
Przedstawiciele kujawsko-pomorskich rolników biorą udział w protestach na granicy z Ukrainą. - Tam sytuacja jest dramatyczna - dodał Kaźmierczak. - Do protestujących podchodzą grupy osiłków i próbują ich zastraszyć!
Dlaczego protestują w Polsce, a nie np. w Brukseli, gdzie zapadają decyzje w sprawie unijnego rolnictwa?- Bo nasze interesy reprezentuje polski rząd - odpowiadają rolnicy.
Dlaczego rolnicy protestują? Od dawna nie podobał się im unijny „nieład”
- Jest nam przykro, że musimy działać w taki sposób - stwierdził Mateusz Sass. - To nieprawda, że wcześniej nie protestowaliśmy przeciwko wprowadzeniu absurdów Europejskiego Zielonego Ładu. Alarmowaliśmy, ale nikt nas nie słuchał! Gdy ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - Henrykowi Kowalczykowi - mówiliśmy np. o naszych obawach dotyczących ograniczeń w stosowaniu środków ochrony roślin, to on nas uspokajał. Mówił, że w przypadku polskich rolników ograniczenia będą minimalne, bo przecież zużywamy znacznie mniej tych środków niż rolnicy z zachodniej części Europy. A potem zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Dopiero protesty wpłynęły na decyzje Komisji Europejskiej.
Teraz rolnicy oczekują głównie szybkich decyzji w sprawie zatrzymania napływu ukraińskich towarów i znacznego złagodzenia wymogów Europejskiego Zielonego Ładu. - On nie dotyczy tylko rolnictwa - podkreślił Mateusz Sass. - Za chwilę dotknie także inne branże.
Protestujący mają nadzieję, że 20 lutego minister rolnictwa przyjedzie do Bydgoszczy, na rozmowy z rolnikami. Wojewoda przekazał ministrowi oficjalne zaproszenie.
