
Protest "Solidarności" w Rojewie
O co chodzi?
Jadwiga Florczak od lat jest dyrektorem Zespołu Szkół w Rojewie. Wójt Rafał Żurowski jest niezadowolony z tego, jak prowadzi placówkę. Mocno zabiega więc o to, aby już nie kierowała tą szkołą. Komisje powołane do wyboru dyrektora mają inne zdanie. Jadwiga Florczak wygrała dwa ostatnie konkursy. Za pierwszym razem pokonała kontrkandydatkę. Rafał Żurowski konkurs unieważnił, gdyż znalazł błędy formalne. Wojewoda Ewa Mes przyznała mu rację.
Wójt ogłosił więc kolejny konkurs. Tym razem zgłosiła się tylko Jadwiga Florczak. Znów wygrała, a wójt znów konkurs unieważnił, gdyż dopatrzył się między innymi "przeciwwskazań zdrowotnych". Wójt podał w BIP-ie, na jaką przypadłość rzekomo cierpi kandydat oraz u jakiego lekarza się leczy. Florczak uznała, iż wójt ujawnił "dane wrażliwe". Żurowski przekonywał, iż prawa nie złamał, gdyż w BIP-ie nie podał, iż uzasadnienie dotyczy pani Florczak. Sprawę bada Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
8 października pani wojewoda stwierdziła, iż zarządzenie wójta o unieważnieniu konkursu jest nieważne. Jadwiga Florczak już ponad 2 tygodnie czeka na to, aż wójt powierzy jej funkcję dyrektora. Bezskutecznie. Stąd protest "Solidarności".

Protest "Solidarności" w Rojewie
- Żądamy, aby wójt przestrzegał litery prawa. Rojewo leży w naszym województwie, a nie na Białorusi! - kontynuuje przez megafon Marcinkowski. Żurowski wychodzi przed urząd. Nikt nie chce z nim rozmawiać.

Protest "Solidarności" w Rojewie
Kilkudziesięciu związkowców rusza pod dom wójta. Na płocie jego posesji umieszczają ulotki, które wiatr rozwiewa po okolicy. Gwiżdżą i trąbią.

Protest "Solidarności" w Rojewie
Przed dom wychodzi Dorota Żurowska, żona wójta. Jest zdenerwowana. - W domu jest moje 3-letnie dziecko. Boi się i płacze. Czy "Solidarność" nie posunęła się za daleko? - pyta zapewniając, że sprawę zgłosi policji. Kilka godzin później dzwoni do redakcji, by podziękować nauczycielom z Rojewa. - Dziękuję, że nikt z nich nie wziął udział w tym proteście - wyznaje.
Wójt przekonuje, że nie łamie prawa. - Wszystko odbywa się zgodnie z przepisami administracyjnymi. Pani Florczak korzysta ze wszystkich możliwości odwoławczych. Wójt gminy również. Walczę o dobro dzieci, o dobro szkoły. Nie mam zamiaru uginać się pod presją protestujących. W mojej ocenie jest to ewidentna kampania wyborcza Tomasza Marcinkowskiego i Jadwigi Florczak - przekonuje.
Marcinkowski uważa te zarzuty ze bezzasadne. - Swoją kampanię wyborczą prowadzę w Inowrocławiu. Tutaj występuję jako przedstawiciel związku - wyznaje. Podkreśla, że Jadwiga Florczak nie uczestniczy w proteście.