Wystawa Anny Zajkowskiej jest możliwa dzięki stypendium kulturalnemu burmistrza Chojnic. Udział w konkursie na nie zasugerował jej ktoś z ChCK-u. W głowie pomysł miała, bo - jak mówi ze śmiechem - kreacyjne przebieranki z młodzieżą już wcześniej realizowała.
Przyznaje, że gdyby nie Julia Miszewska, uzdolniona plastycznie uczennica z II LO, wniosku nie napisałaby i nie złożyła do ratusza. No, bo może wszystko - opracować projekt, znaleźć modeli upozowanych na znanych chojniczan sprzed stu lat i zrobić im zdjęcia. Ale makijaż odpada!
Owymi modelami mieli być tzw. „zwykli chojniczanie”, ale do Ani - mimo apeli w mediach - poza Katarzyną Habecką się nie zgłosili.
Aż trzynaście miesięcy autorka poświęciła na znalezienie modeli. Szukała, gdzie się dało. Trudno było jej przejść ulicą, nie zastanawiając się jednocześnie: „A może ten pan nadawałby się np. na Ottona Weilanda”.
Chodziła wszędzie z wydrukowanymi dużymi zdjęciami. Tak „uzbrojona” wybrała się też do Domu Dziennego Pobytu. i dopisało jej szczęście. Znalazła tam „Juliana Rydzkowskiego”, czyli Henryka Wojciechowskiego.
Było przezabawnie ...
Gdy pan Henryk doszedł do zdjęcia Rydzkowskiego powiedział: „O, to ja”.
Inne postaci z wystawy „Ważni dla Chojnic”. Katarzyna Habecka to Irena Nieżychowska, jedyna kobieta w tym towarzystwie. Zajkowska komentuje: - Sto lat temu kobiety mogły już bez pozwolenia ojca i brata wyjść z domu...Nie ma niestety ich zbyt wielu zdjęć.
A zdjęcia - oryginały są z Muzeum Historyczno-Etnograficznego. Wszyscy na nich są ważni dla historii Chojnic. I tak Stefan Bieszk to współczesny Jarosław Urbański, rzeźbiarz. Albin Makowski - Andrzej Schulz, trener ZHP, Otton Weiland - Adam Kopczyński, wiceburmistrz Chojnic, Jan Paweł Łukowicz - Paweł Boczek, były dyrektor I LO, Franciszek Gierszewski - Karol Górnowicz, strażak, prezes OSP Górnowicz, Alojzy Sobierajczyk - Bogdan Kuffel, historyk.
Wszystkie historyczne postaci są bardzo znane, ale że nie wszyscy je kojarzą, a szczególnie młode pokolenie - Ania postanowiła je przypomnieć w projekcie, który świetnie wpisuje się w obchody 100-lecia niepodległości Chojnic.
- To są nazwiska, które się w przestrzeni publicznej pojawiają - podkreśla Ania. - Mamy muzeum, szkołę i ul. im. Juliana Rydzkowskiego. Szkołę im. Stefana Bieszka. Sama myślałam, że był dyrektorem, a tu haczyk - dyrektorem był jego ojciec Franciszek, a Stefan - nauczyciel angażował się w życie młodzieży szkolnej. Organizował zbiórki harcerskie, kiedy harcerstwo raczkowało.
Ostatecznie wyszło tak, że większość osób wcielających się w znanych sprzed kilkudziesięciu lat, to znane dzisiaj osoby. Anna proponowała i panowie się godzili na takie pozowanie.
Sztuka dawnego światła
Jako jedyny zgłosił się Bogdan Kuffel. Nie mógł sam wybrać postaci - decydowały przecież walory jak owal twarzy czy kształt nosa. Został Alojzym Sobierajczykiem, a więc miał szczęście, bo to pierwszy burmistrz Chojnic. Anna z Julią śmieją się, że przypadek sprawił, że większość postaci jest łysa. Jednak inaczej było z Ottonem Weilandem, co boleśnie odczuł wiceburmistrz. Nie ma jeszcze siwizny, więc gdy panie pryskały go z bliska suchym szamponem, trochę żalił się, że boli. Za to uczestnikom projektu spodobał się makijaż. - Zrozumieli, dlaczego panie tyle czasu poświęcają na make up - mówi Julia.
Odprężeni odważnie stanęli przed fotografką, która ładnie ich oświetliła (dzięki dotacji kupiła lampę studyjną). No i zdjęcia są takie jak niegdyś! - Był wtedy taki trend, że postaci wyłaniały się z cienia i ja tego dopilnowałam - podkreśla Zajkowska.
Dziś to niedopuszczalne - nie może być półcieni na twarzy. Kostiumy były w większości z lumpeksu. Paweł Boczek poświęcił się i założył okrągłe okularki. A że spadały, podklejono je taśmą. Ania kupiła je na Allegro. - Jak oni to nosili? - zastanawiano się. No i dziewczyny nauczyły się wiązać krawat, bo akurat Jarosław Urbański nie potrafił.
