Porywają dzieci... w sieci
Chłopiec, na szczęście, zniknął w powszedni dzień, gdy na zakupach nie było weekendowych tłumów. Przerażenie torunianki łatwo zrozumieć. Po kraju krąży plotka powtarzana w internecie, że... w sieciach handlowych porywane są dzieci! - Dzwoniono już do mnie w tej sprawie z Częstochowy - mówi Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji Auchan. - Słyszałam też o goleniu włosów w toalecie i wycinaniu wątroby. Sceny, jak z horroru. To kompletna bzdura! - podkreśla.
Do naszej redakcji dotarła taka sama historia, ale rzekomo dotycząca toruńskiego Carrefoura. Sprawdziliśmy. W żadnym z tych marketów nie uprowadzono dziecka. Podobnie zresztą w Realu i Kauflandzie.
Na żebraków nie reagują
www.pomorska.pl/forum
Jak się Państwo czują pod bacznym okiem kamer i ochrony? Czy zdarzyło się wam zgubić dziecko, partnera lub może sami zgubiliście się podczas zakupów? Opowiedzcie o swoich doświadczeniach na naszym forum
Włocławek, Toruń czy Bydgoszcz w ostatni weekend wszędzie było podobnie - tłumy ludzi.
Katarzynie, której zniknął synek Ignaś, ochrona pomogła. Ale nie wszyscy chwalą panów ze słuchawkami w uszach. - Nie zawsze im się chce interweniować, gdy mówię, że przed marketem znowu ktoś żebrze - mówi Przemysław Nykiel z Torunia. - A nie dasz złotówki to porysuje samochód.
W galeriach dzieci kręcą się pod nogami, mężowie gubią się między półkami ze sprzętem audiowizualnym. Jakiś tata goni malca, próbując jednocześnie nie zgubić trochę większej córki.
Dorota Patejko, rzecznik Auchan mówi, że coraz częściej zdarza się, że to dziecko szuka rodziców. - Ochroniarz doprowadza je do punktu obsługi klienta, a ono przez megafon mówi, jak się nazywa.
I nie tylko w Auchan kolędy przeplatają się z komunikatami. Niekoniecznie z tymi o obniżkach. Także takimi: - Tu Ania, zgubiłam mamę - oznajmia łamiącym się głosem kilkulatka w Realu.
Kamera widzi wszystko
Zaaferowani zakupami nie zwracamy uwagi na kręcących się po alejkach ochroniarzy, na kamery śledzące nasze kroki. I ręce.
Rzecznicy sieci handlowych zapewniają, że markety dbają o bezpieczeństwo nie tylko swoje, ale również klientów.
Telewizja przemysłowa obejmuje cały sklep (poza toaletami i przymierzalniami). Osoba monitorująca, zauważając złodzieja śledzi go kamerą i alarmuje pracowników. - Złodzieje zdają sobie sprawę z tego, że może ich widzieć kamera - mówi Artur Rzepka z toruńskiej policji.
Nie ma statystyk dotyczących kradzieży w marketach. Z informacji policji wynika jednak, że kieszonkowców z roku na rok jest coraz mniej. Policjanci przyznają, że to ochrona często łapie złodzieja na gorącym uczynku. Monitoring jest nagrywany, więc może posłużyć jako dowód w sprawie. W części marketów, np. w Auchan obserwowane są również parkingi.
Nierzadko zaś to sami klienci, z roztargnienia, zostawiają na ladzie portfele czy torebki. Poszukiwanie zguby należy zacząć od punktu obsługi klienta.
