O sprawie poinformowała nas Czytelniczka, która przejeżdżała ulicą Stabłowicką około godziny 10. Poniżej prezentujemy treść otrzymanego przez nas maila.
"Dzisiaj, kilka minut przed 10., jadąc ulicą Stabłowicką, kilkadziesiąt metrów za skrzyżowaniem z ulicą Główną (sygnalizacja świetlna), byłam świadkiem takiego oto zdarzenia:
Na środku ulicy stała kobieta, bez odpowiednich oznaczeń (kamizelka, znak "Stop") i zatrzymywała nadjeżdżające auta gestem dłoni. Po prawej stronie stały inne panie - jak się okazało - przedszkolanki z grupą dzieci. Kiedy zatrzymałam się i zapytałam, dlaczego nie mają oznaczeń (co przecież oznacza, że nie mają żadnych uprawnień do kierowania ruchem) usłyszałam, że są oburzone, bo "chcą przeprowadzić grupę".
Sama dzieci nie posiadam, ale serdecznie współczuję rodzicom dzieci, które zostały narażone na niebezpieczeństwo poprzez przeprowadzanie ich przez środek ulicy, w miejscu nieoznaczonym przejściem dla pieszych, przez nieuprawnione i zupełnie nieprzygotowane do tego przedszkolanki.
Uprzedzając wszelkie uwagi - zdaję sobie sprawę z tego, że nagranie nie ukazuje mnie jako "idealnego" i honorowego kierowcę."
Czy przedszkolanki złamały przepisy? Jezdnię - oczywiście z zachowaniem szczególnej ostrożności - można przekraczać tam, gdzie nie ma pasów, w sytuacji gdy do najbliższego przejścia jest więcej niż sto metrów. A taka sytuacja ma miejsce na ul. Stabłowickiej. Przedszkolanki zabezpieczyły przejście przez jezdnię tak, żeby żadnemu z dzieci nic się nie stało.