Do kolizji doszło przed rokiem na skrzyżowaniu ulic Wojska Polskiego i Prusa w Świeciu. - Jechałem prosto w kierunku Mondi - wspomina. - Mogę sobie dać uciąć rękę, że mijałem sygnalizację, gdy jeszcze paliło się zielone światło. Wtedy z ulicy Prusa wyjechał inny samochód, który skręcił w lewo. Nie jechałem szybko, ale i tak nie zdążyłem zahamować. Na szczęście, nikomu nic się nie stało. Przyjechała policja i ku mojemu zdziwieniu stwierdzono, że wina leży po mojej stronie. Nie zgodziłem się z tym. Jestem byłym milicjantem i co, jak co, ale przepisy ruchu drogowego znam dobrze.
Przegrana i odwołanie
Sprawa trafiła do sądu. Orzeczono ją na niekorzyść Zygmunta Janickiego, który odwołał się od niekorzystnego wyroku. - Adwokat utwierdził mnie w przekonaniu, że racja jest po mojej stronie - mówi Janicki. - Może być jednak trudno ją udowodnić, bo jak się później dowiedziałem, kierowca, z którym się zderzyłem to policjant. Koledzy próbują mu pomóc moim kosztem - uważa. - Na szczęście, mam świadka, który widział całe zajście.
Póki co, Janicki ma inne zmartwienie. Za sprawą policji, w ubiegłym tygodniu otrzymał pismo ze Starostwa Powiatowego w Świeciu cofające jego uprawnienie do kierowania pojazdami. Innymi słowy, jego prawo jazdy straciło ważność. Dlaczego? To konsekwencja niestawienia się na badanie lekarskie, na które został skierowany w grudniu 2008 roku.
Rzecz w tym, że pismo wysłano 24 grudnia. Tymczasem Ja-nicki 26 grudnia trafił do szpitala na operację. Tam przebywał przez kilka tygodni.
- Nie miałem pojęcia, że wysłano do mnie takie skierowanie - żali się. - Mieszkam sam i nikt nie mógł go odebrać w moim imieniu. Zresztą nawet gdyby tak się stało, nic bym nie wskórał. Byłem w szpitalu.
Wczoraj były milicjant wysłał do Starostwa Powiatowego kopie dokumentów potwierdzających jego leczenie oraz stosowne wyjaśnia. - Na złożenie odwołania są dwa tygodnie - mówi Stanisław Staniszewski, kierownik Wydziału Komunikacji i Dróg Starostwa Powiatowego w Świeciu. - Gdy otrzymamy wspomniane dokumenty, orzeczenie zostanie wstrzymane do wyjaśnienia sprawy.
Czyli momentu poddania się badaniu lekarskiemu. - Od tej decyzji odwołania nie ma - podkreśla kierownik. - Jeśli lekarz uzna, że pan Janicki może nadal kierować pojazdami, będzie po sprawie.
Teoretycznie. W praktyce kierowcę czeka jeszcze rozprawa w Bydgoszczy, chyba że tamtejszy sąd nakaże aby ten przypadek ponownie rozpatrzył sąd w Świeciu.