Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepis na drzewko pomarańczowe

Alicja Polewska
"Iluzjonista" mnie zaczarował. Wciągnął w swój bajkowy świat i na chwilę pozwolił oderwać się od tego, co otacza nas na co dzień.

"Iluzjonista" to kryminał, romans, wielka polityka i czary. Na ekranie stają przeciwko sobie wspaniali aktorzy: nominowany dwukrotnie do Oscara Edward Norton oraz Paul Giamatti. Norton, to tajemniczy magik, Eisenheim, który na oczach zastygłego w przerażeniu tłumu, łamie prawa natury, bo tak mu się właśnie chce. Grany przez Giamattiego cwany inspektor Uhl jest fanatycznym stróżem prawa, dla którego nie ma na świecie miejsca na coś równie zbędnego, jak magia.

Gdy magik zaczyna wystawiać swoje zdumiewające spektakle w Wiedniu, szybko rozchodzą się wieści o jego nadprzyrodzonych zdolnościach. Wkrótce dowiaduje się o nim - książę Leopold (w tej roli dobry, choć nie olśniewający Rufus Sewel). Leopold przychodzi na jedno z przedstawień Eisenheima, by go zdemaskować - jest w stu procentach przekonany, że to oszust i cwaniak. Na scenę, do asystowania kuglarzowi, wysyła swą piękną narzeczoną, Sophie von Teshen - w tej roli Jessica Biel. Leopold nie wie jednak, że Eisenheim i Sophie już kiedyś się poznali i zakochali w sobie pierwszą, młodzieńczą miłością. Teraz na scenie tamten romans odżywa, jak... za dotknięciem magicznej różdżki.

On ma to w oczach

-_ Nie mam zwyczaju tworzenia ról dla konkretnych aktorów - _mówi scenarzysta i reżyser Neil Burger. - _Ale wiedziałem, że potrzebny mi będzie mężczyzna, który skupia w sobie dwie najważniejsze cechy Eisenheima, jakimi są tajemniczość i romantyzm. _Edward Norton był wyborem doskonałym.

Wyrosłam już z lat poddawania się urokom ekranowych amantów, ale ten mężczyna może zawrócić w głowie. Ma silną osobowość i inteligencję przebłyskującą w ironicznym półuśmiechu. Widać i czuć jego pasję do tego, co robi. - Dokładnie, jak Eisenheim. Wyczułem, że Edward będzie idealny, choć nie widziałem go w zbyt wielu rolach romantycznych, a na pewno nie w romansie historycznym. Zresztą podobal mi się pomysł postawienia przed nim zupełnie innego zadania aktorskiego, by wniósł do tej roli siebie. Muszę przyznać, że był to dość łatwy wybór. Wiedziałem, że będzie świetny, bo zawsze taki jest - nie można się z tą opinią reżysera nie zgodzić.

- Obecność Edwarda to magia sama w sobie. On zawsze sprawia wrażenie na ekranie, jakby nie mówił wszystkiego do końca, jakby zawsze coś ukrywał. Największy z naszych sukcesów przy tym filmie, to fakt, że zaangażowaliśmy Edwarda, jako aktora i Neila, jako reżysera - dodaje członek ekipy realizatorskiej "Iluzjonisty".

Jak opowiada Michael London: - Kiedy w końcu dotarło do Nortona, że ten film nie jest tylko kolejną kostiumową bajdą, dostał totalnej obsesji na punkcie swej roli. To u niego wspaniałe. Projekt, w który się angażuje natychmiast otrzymuje się od niego obłąkańczy poziom uwagi. Dość niespotykane.

Koledzy z planu opowiadają, że Edward Norton zaczął się zachowywać jak kuglarze z tamtych czasów. Edward naprawdę wykonuje magiczne sztuczki na ekranie. Nauczył się to robić jakby sam był magikiem!

Cztery osobowości

Wszystkie postaci w tym filmie są ze sobą powiązane, każda posiada własną wizję tego, kim jest i co potrafi. Relacja między Eisenheimem a inspektorem Uhlem jest szczególnie dynamiczna. Jak tłumaczy Norton: - Uhl reprezentuje punkt widzenia widza, bo to poprzez niego poznajemy rozwój wydarzeń. Uhl jest dumny z tego, że nie angażuje się w całą sprawę, ale jak widzimy na końcu, jest odwrotnie, do czego dochodzi dzięki Eisenhemowi. Magik, którego starał się zdemaskować, demaskuje kłamstwo, którym on sam się karmił na swój temat. Obaj mają do siebie szacunek, bo łączy ich pochodzenie. Próbują, jak mogą, by nie zostać wrogami, ale ostatecznie nie mają wyjścia. Jest między nimi fascynujące napięcie.

Książę pan walczy

Magik i książę usiłują przeciągnąć Uhla na swoją stronę i wykorzystać do zgładzenia przeciwnika. Leopold jest surowym racjonalistą i nie ma cierpliwości do zabobonu albo rozmów na temat "magii."

W miarę rozwoju fabuły, Eisenheim staje się podwójnym zagrożeniem dla księcia - po pierwsze rozwija się romans między nim a Sophie, a po drugie posiada on moc, do której Leopold nie ma dostępu. Sama myśl, że magik posiada jakieś ponadnaturalne siły, albo że jest mistykiem - wywołuje między nimi potworne napięcie. Jednym z pytań, które stawia nam film, jest to, czy Eisenheim naprawdę posiada te moce, czy jest tylko bardzo sprytny?

Magia kina

Siedzimy przed ekranem z całą swoją racjonalnością na miarę XXI wieku, a jednak ulegamy magii płynącej z tego filmu. Bo tak chcemy, bo świat pokazany na ekranie jest inny, ładniejszy i znów jesteśmy dziećmi oglądającymi czary w cyrku. To nic, że za chwilę wrócimy do realności, że zobaczymy, jak magik podrzuca policjantowi przepis na wyczarowanie drzewka pomarańczowego. Bo cóż to znaczy, skoro przez czas jakiś byliśmy w tamtym świecie. W świecie, w którym można przywołać tych, którzy odeszli, wyczarować gołębie i kwiaty, można spełnić dziecięce marzenia.

Gorąco polecam ten film

Mamy niespodziankę: 5 podwójnych wejściówek na premierę tygodnia w Multikinie, czyli film "Iluzjonista". Po drugiej stronie maski". Wejściówki wygrają osoby, które przyślą dzisiaj SMS-y o treści POMORSKA.PREMIERA IMIĘ.NAZWISKO (np. POMORSKA.PREMIERA JAN.KOWALSKI) na nr 7268 (2,44 zł z VAT). Bilety otrzymają osoby, których SMS-y dotrą do nas najbliżej każdego kolejnego kwadransa między godz. 14 a 15.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska