Naszemu Czytelnikowi na parkingu przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu zepsuł się samochód. Kiedy przyjechała po niego laweta, okazało się, że nie może wjechać na teren szpitala.
Pan Jakub z 5 miesięcznym dzieckiem, z którym przyjechał na badanie czekał więc 1,5 godziny, żeby móc zabrać auto z parkingu.
- Musieliśmy szukać dyrekcji szpitala, żeby wydała zgodę na wjazd lawety na parking - skarży się nasz Czytelnik.
Dyrekcja szpitala mówi, że chodzi o bezpieczeństwo pacjentów.
- My jesteśmy od leczenia a nie od rozwiązywania problemów natury technicznej - wyjaśnia Andrzej Wiśnicki, dyrektor szpitala na Bielanach.
To nie pierwsze zamieszanie na parkingu przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. Wcześniej pacjenci skarżyli się, że w grę nie wchodzi nawet krótki postój przed szpitalem. Trzeba korzystać z płatnego parkingu.