Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjdź dziś na akcję "Motoserce" do muszli koncertowej w Ciechocinku

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
Dorota i Piotr Kufflowie. I ta trzecia. Przyjaciółka z duszą - suzuki cavalcada
Dorota i Piotr Kufflowie. I ta trzecia. Przyjaciółka z duszą - suzuki cavalcada ze zbiorów bohaterów artykułu
Piotr ustala zasady: - Rozmawiamy o motocyklistach, a nie o ludziach, którzy mają motocykle. Bo to zasadnicza różnica. Motocyklista swój pojazd kocha. Ten, co go tylko ma - stawia na lans, poprawia swoje ego - tłumaczy.

Myślisz motocyklista i widzisz faceta w czarnej skórze, który mknie stówą albo szybciej po mieście. Myślisz wtedy: - Na pewno jest na haju albo pijany. Ostatecznie - wariat.

Przeczytaj także:III Kujawskie Rozpoczęcie Sezonu Motocyklowego w Markowicach [zdjęcia, wideo]

- O, nie, nie! - oponuje Piotr Kuffel, człowiek w sile wieku, spokojny, grzeczny, mąż Doroty. - Z takimi nie mamy nic do czynienia. My, w klubie, mamy zasady, regulamin, który nie każdemu odpowiada. A gdy nie odpowiada to, bracie, nie masz czego w klubie szukać - podkreśla. On i Dorota należą do toruńskiego Klubu Motocyklowego Viator, a konkretnie do jego kilkuosobowej grupy, tworzącej ciechociński oddział.

W ładnym domu w Odolionie w gminie Aleksandrów Kujawski mieszkają Dorota i Piotr, którzy dawno temu stracili głowę dla dwóch kółek z silnikiem. Tak powinna zaczynać się opowieść o dwojgu sympatycznych ludziach, rodzicach dorosłych dzieci, których połączyła motocyklowa pasja. I to już w szkole.

Na początku

- Mieliśmy w domu motocykle, najpierw wuefemkę, potem wsk, jawę, junaka. Jeździł i tata, i mama. Po całej Polsce. Ja też się nauczyłam, ale nie od rodziców, tylko od kolegów. Na ich motorach - opowiada Dorota.

Ma href="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=INNEMIASTA05">Wiadomości z Ciechocinka

Piotr przyznaje, że w jego rodzinnym domu motocykla nie było, ale pierwszy miał już w wieku 16 lat. - Bez wiedzy mamy zamieniłem mojego komarka na wuefemkę. Mama do dziś nie wie, z kim była ta zamiana - śmieje się. - Trzymałem go na działce, żeby nie widziała. Martwiłaby się, że się na nim zabiję.

Jeździł z kolegami nad jezioro Zacisze do Osówki po drugiej stronie Wisły, a nawet do Brodnicy. - Wielka frajda, ale był problem z benzyną. Wtedy kosztowała grosze, tylko trudno było ją kupić. Potem była na kartki. Kto miał pieniądze, kupował na stacjach komercyjnych. Były takie - wspomina Piotr. Dorota radziła sobie po kobiecemu. Jeździła motocyklami pożyczanymi od kolegów. A oni dbali o pełne baki.

Dzieci na studiach, a oni na siodełko

Wspólna motocyklowa pasja połączyła Dorotę i Piotra na dobre, choć gdy się poznali, nie wiedzieli, że każde z nich ma słabość do motocykli. Pobrali się, zaczęli jeździć po Polsce, turystycznie. Zwiedzili cały kraj. Piotr miał różne maszyny, między innymi junaka, którego przerabiał trzy lata. - Więcej przy nim majstrowałem niż jeździłem. Sentyment pozostał - nie ukrywa.

Dorota pamięta, jak Piotr zabrał ją na pierwszy zlot motocyklistów. - Do Kutna. Żeby nie za
daleko i żeby się nie wystraszyła - dopowiada Piotr. Ale Dorota nie wystraszyła się. - Polubiłam ten klimat, tę atmosferę, te rozmowy z wypiekami na twarzy o każdej śrubce, o trasach, o spotkaniach w Polsce - opowiada. Sami też jeździli. Turystycznie, na zloty, do przyjaciół.

Potem trzeba było trochę przystopować, zająć się dziećmi. Zleciało.

Syn Michał studiuje na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy, córka na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. - A my teraz mamy czas na wyprawy - mówi Dorota. - Człowiek ma swoje lata, strzyka czasem w krzyżu, boli kręgosłup, ale gdy siadamy na motocykl, czujemy się jak nowo narodzeni. Nic nie boli, nic nie strzyka! - śmieje się Piotr.

W ubiegłym roku wybrali się motocyklem do Estonii. Przez Litwę i Łotwę. - Spotkaliśmy tam fantastyczną parę z Finlandii. Na motocyklu. Oboje po siedemdziesiątce, spali w namiocie tak jak my, bo to nam najbardziej odpowiada. Zakochani w swojej maszynie, jak my w naszej. Prawdziwi motocykliści! Tacy, o których mówimy, że mają benzynę we krwi - opowiada Piotr.
Przyjaciółka z duszą

Od trzech lat jeżdżą suzuki cavalcadą z 1989 roku. - Ona ma duszę - zapewnia Dorota, choć nie bardzo potrafi wyjaśnić, na czym to polega. Może nie warto tłumaczyć. Pewno trzeba to czuć. Piotr deklaruje, że "staruszka" ma u nich zapewnione "dożywocie". - Jeśli będzie nas stać na nowy motocykl, jej nie sprzedam. Za żadne pieniądze. To jak członek rodziny, jak najlepsza przyjaciółka.

Dorota zdradza, że Piotr rozmawia ze swoją cavalcadą, czule ją głaszcze. - Gdy wróciliśmy z Estonii, uściskałem ją i pocałowałem w lampę - przyznaje z błyskiem w oku. Nie ukrywają, że gdy trzeba włożyć grosz w motocykl, inne wydatki idą na bok. - Od trzech lat zbieramy się, by wymienić okna i zrobić remont w domu. Jakoś nie wychodzi - przyznaje Dorota.

Oboje podkreślają, że daleko im do wariatów, jeżdżących po piwie czy popisujących się na ulicach miast "paleniem gumy". Jako członkowie klubu stawiają na pierwszym miejscu na bezpieczeństwo jazdy, a także na lojalność, wzajemną pomoc, dyscyplinę. Swoim zachowaniem starają się zmieniać szablony, jakie przykłada się do motocyklistów, obalać krążące o nich mity. Chociaż - nie czarujmy się - krążące nie bez przyczyny.

Wiatr w uszach, serce na dłoni

- Bywają "czarne owce", które psują nam opinię. Jak w każdym środowisku - tłumaczy Piotr. On i Dorota nie identyfikują się z tymi użytkownikami motocykli, co to "wkręcają" na wysokie obroty najpierw silnik, a dopiero potem rozum.

Biorą udział w akcjach charytatywnych, organizowanych przez kluby motocyklistów lub przez Kongres Polskich Klubów Motocyklowych. Najbliższa taka akcja już dziś w Ciechocinku. Przed muszlą koncertową motocykliści organizują kilkugodzinny piknik pod hasłem "Motoserce".

Wiadomości z Ciechocinka

Będzie można oddać krew, ale także zabawić się przy muzyce, wziąć udział w wielu konkursach, obejrzeć rozmaite pokazy. I spotkać przyjaciół, bo przyjazd do Ciechocinka zapowiedziało około 200 motocyklistów z całej Polski. - Poza jazdą, gdy wiatr szumi w uszach, najfajniejsze są te spotkania. Mamy przyjaciół w całym kraju, może ze stu tych najwierniejszych i tyle samo, na których można liczyć - przyznaje Piotr. Wśród motocyklistów, tych prawdziwych, nie tylko zrzeszonych w klubach są i lekarze, i adwokaci, i murarze, i cieśle, i profesorowie uczelni, i menedżerowie. Społeczna mozaika. - Jak u wędkarzy - porównuje Piotr. - Liczy się pasja.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska