- Co dwa lata wynajmuję domek kempingowy w Przyjezierzu. Muszę powiedzieć, że z każdym rokiem, kiedy tu przyjeżdżam, jest gorzej. Przede wszystkim wszędzie jest pełno śmieci. Leżą przy koszach, w lesie. Tak wygląda, jakby w Przyjezierzu nie było gospodarza - stwierdziła niedawno na łamach "Pomorskiej jedna z pań, wypoczywających w tej miejscowości.
Nadleśniczy Andrzej Kaczmarek z Nadleśnictwa Miradz, na terenie którego zlokalizowano ośrodek wypoczynkowy w Przyjezierzu, potwierdza opinię naszej Czytelniczki. - To jest tragedia. Wyrzucamy wszystko, co sie da: od butelek i puszek po napojach do opakowań papierowych i plastikowych. Miejsce parkingowe w lesie pełni są śmieci, podrzucanych przez zmotoryzowanych wczasowiczów. Również w lesie i przydrożnych rowach, po wykoszeniu traw, leżą worki foliowe z odpadkami. Trudno złapać osoby na gorącym uczynku.
Służby leśne nie mogą sobie poradzić z niesfornymi wczasowiczami, a także z niektórymi mieszkańcami gmin JezioraWielkie i Strzelno, którzy zamiast do pojemników, podrzucają śmieci leśnikom. Jednocześnie, ze względu na rozległy teren, trudno złapać osoby na gorącym uczynku, niszczące naturalne środowisko. Nie do uwierzenia, co ludzie pozostawiają w lesie. Dziesiątki metrów sześciennych odpadów przynosi akcja "Czysty las", w której co roku aktywny udział biorą również uczniowie szkół jeziorańskiej gminy.
- Śmieci z naszych lasów nie znikną, dopóki nie wzrośnie świadomość ekologiczna społeczeństwa. Pokutuje myślenie, co państwowe, to nie moje - podkreśla nadleśniczy Andrzej Kaczmarek.