-Piotr Nagel, dyrektor GTŻ: - Fakt, na trybunach było gorąco. Mecz na szczycie, z drużyną Startu jeżdżącą ostro. W kilkutysięcznym tłumie zawsze się jakiś idiota znajdzie. Ktoś zdjął spodnie i wystawił cztery litery? (podobno z Gniezna). Kiedyś, na światowej rangi stadionie, gość biegł nago i to dopiero była sensacja. Ale po co robić takiemu reklamę? Rzucali serpentynami, plastikowymi butelkami? - To była chwila, ekipa techniczna sprzątnęła i mecz trwał dalej. Gdyby działy się rzeczy niedopuszczalne, sędzia przerwały mecz. Nie zrobił tego, bo nie widział powodów. - analizuje Nagel. - Ja z kolei mam w klubie książkę toru, do której sędzia nie wpisał uwag.
Rzecznik prasowy grudziądzkiej policji Marzena Solochewicz-Kostrzewska: - Wśród tysięcy kibiców znaleźli się pseudokibice. Mężczyzna, który wchodził na wieżyczkę sędziego, już otrzymał karę. Ten, co zdjął spodnie, też za swoje zachowanie odpowie. Ustalamy kolejne osoby, które nie potrafią się zachować na meczu. Nie było starć pomiędzy kibicami. Fanów Startu eskortowaliśmy po meczu za most i pojechali spokojnie do Gniezna.
Goście obiektywni
Na stronie internetowej Startu Gniezno... nie ma wielkiego ataku na GTŻ. Fani Startu widzą minusy, ale i plusy meczu:
Edddd~: Możesz sobie tylko pluć w twarz, że Cię nie było - atmosfera super, nie tylko przed, w trakcie, ale także po meczu! Powrót wśród szczęśliwych "PGNów" - coś pięknego! Nie wspomne już o poziomie widowiska - miód malina.
Ponk~: stadion... że brzydki, że mały, że nic się nie zmienia... ok... nie każdy ma takie wsparcie miasta jak my i nie ma co się pastwić nad gospodarzami...
Ponk~ : Nikt chyba nie zwracał na to uwagi - kiedy zabrakło dla nas programów, panie sprzedające bilety rozdawały za darmo kserówki z rozpiską biegów! Bardzo miły, godny podkreślenia gest, szczególnie pamiętając Turniej Chrobrego i kserówki u nas po 2 PLN.
Wpisał się też giekaemowiec~: - Nasze zachowanie nie było takie jakie być powinno i nikt tego nie zakwestionuje. Jednak nie róbcie znowu z siebie świętych. Po 1. bluzgi były obustronne. Po 2. w odpowiedzi na serpentyny, które poleciały w Waszą stronę po bezczelnej akcji Gomóły, w stronę naszych kibiców poleciały kamienie...
Nikt nie jest anonimowy
Szef ds. bezpieczeństwa Marek Tkaczyński (Wena): - Kamieni nie było, ale nierozwinięte rolki serpentyn tak. Stworzyliśmy bufor między sektorami fanów obu drużyn. Nie mieli ze sobą styczności, tylko kontakt wzrokowy. Były pyskówki, przyśpiewki, jak na każdym meczu. Atmosferę podgrzała ranga spotkania, presja na wynik. Policja, służby GTŻ i my posiadamy obszerny materiał do identyfikacji pojedynczych osób, które na stadion już nie będą wchodzić. Przypominam, że nikt, nawet zasłonięty szalikiem czy kapturem, nie jest anonimowy. Kto rozrabia, dostanie zakaz stadionowy, bo o kilka wystąpimy. Jak zresztą zawsze, gdy wyłapujemy chuliganów. Swoją drogą, dziwi mnie wielki szum wokół meczu. Nie było bójek, nikomu się krzywda nie stała.