Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog Joanna Rajang: - Jak będę mieć cukier, to będę bardziej bezpieczny

Grażyna Rakowicz
- Czujemy się bezpieczni, jeśli mamy kontrolę nad sytuacją. I teraz każda taka, która nie jest nam znana, nie jest do skontrolowania - zaburza to poczucie - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" dr Joanna Rajang, psycholog.
- Czujemy się bezpieczni, jeśli mamy kontrolę nad sytuacją. I teraz każda taka, która nie jest nam znana, nie jest do skontrolowania - zaburza to poczucie - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" dr Joanna Rajang, psycholog. Joanna Rajang
Nagle przychodzi COVID-19, potem wojna w Ukrainie – zdarzenia, których się w ogóle nie spodziewaliśmy, zupełnie nowe, niezrozumiałe i nie do… skontrolowania. To wszystko budzi w nas lęk i zaczynamy szukać sposobów na odzyskanie tego utraconego poczucia bezpieczeństwa, poprzez tę kontrolę - także i nad taką sytuacją: jak będę mieć cukier, to będę bardziej bezpieczny - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” dr Joanna Rajang, psycholog, certyfikowany coach.

W sklepach, w atmosferze nawet już paniki, wykupujemy nie tylko cukier. Spójrzmy na tę sytuację okiem psycholog
Z natury człowiek dąży do stabilizacji, tym samym do pewnego rodzaju równowagi, którą chce pozyskać dzięki właśnie tej stabilizacji. Poza tym nasza kultura zachodu jest kulturą, w której króluje rozum. Czujemy się bezpieczni, jeśli mamy kontrolę nad sytuacją. I teraz każda taka, która nie jest nam znana, nie jest do skontrolowania - zaburza to poczucie. Nagle przychodzi COVID-19, potem wojna w Ukrainie – zdarzenia, których się w ogóle nie spodziewaliśmy, zupełnie nowe, niezrozumiałe i nie do… skontrolowania. To wszystko budzi w nas lęk i zaczynamy szukać sposobów na odzyskanie tego utraconego poczucia bezpieczeństwa, właśnie poprzez tę kontrolę - także i nad taką sytuacją: jak będę mieć cukier to będę bardziej bezpieczny. Podam pani swój przykład. Gdy Rosja napadła na Ukrainę, moja bardzo rozsądna koleżanka z Holandii przysłała mi wytyczne, ile czego powinnam kupić w sklepie, aby przetrwać przez co najmniej pół roku. Gdy poszłam do tego sklepu i zobaczyłam, jak duże – według jej wskazówki - musiałabym zrobić zapasy, to pomyślałam sobie najpierw tak: kupienie mniejszej ilości nie ma żadnego sensu, bo wtedy przeżyję tylko tydzień, może z miesiąc… Oczywiście tych zapasów nie zrobiłam, ale to jest przykład na to, że te obecne zakupy nijak się mają do naszej rzeczywistości tylko wynikają z potrzeby tego poczucia, że kontroluję swoje życie, że mam nad nim władzę w związku z tym jestem otwarty na działania, które mi to poczucie dadzą. Dlatego dużo kupuję przez co zwiększam swoje posiadanie, no i czuję się... bezpieczniej.

To posiadanie kilogramów tego przykładowego cukru uspakaja mózg, przynosi ulgę…
Podpisuję się pod tym, ale to nie wyjaśnia wszystkiego, bo jest jeszcze psychologiczne zjawisko określane mianem „społecznego dowodu słuszności”. Polega na tym, że skoro ludzie tak robią, to znaczy, że jest to słuszne. Tu człowiek podejmuje decyzje bądź przyjmuje poglądy większości. Innymi słowy uważa, że dane zachowanie jest poprawne, gdy widzi inne osoby zachowujące się podobnie.

Czyli to inni ludzie są dla mnie takim dowodem na to, że w tym przypadku moja myśl „trzeba kupować” jest słuszna?
Zgadza się. Inni ludzie potwierdzają tę myśl, bo sami to robią. W ten sposób dowodzą, że to jest słuszne. To działa na zasadzie błędnego koła, bo skoro nie ma cukru, mąki czy ryżu na półkach, to widzimy w tym wyraźny dowód na to, że go ludzie wykupują. A z drugiej strony to, że ludzie bardziej wykupują te produkty musi potwierdzać to, że ich nie ma. Ten społeczny dowód słuszności jest często wykorzystywany w manipulacji, choć w tym przypadku nie chcę powiedzieć, że rynek z nami to zrobił. Po prostu wchodzi pani do sklepu i widzi, że na półce nie ma dajmy na to soli, a jednocześnie dostrzega osoby, które też jej w sklepie poszukują i pani umysł zaczyna ulegać zjawisku społecznego dowodu słuszności. Pani także zaczyna chodzić po sklepach, aby tę sól znaleźć - psychika zrobi wiele, jeśli potrzebuje uzasadnienia dla swoich działań. Do tego społecznego dowodu słuszności dochodzi jeszcze ten wspomniany lęk. On prowokuje takie myślenie: OK – teraz soli nie ma, ale może zaraz nie będzie też mąki, ryżu, papieru toaletowego czy octu, to muszę kupić na zapas. I zatrzymuje się pani nad tym, co inni kładą w większych ilościach do swoich koszyków.

Czyli szukam bardziej tego produktu, który – w moim przekonaniu - jest już lub za chwilę może być, po prostu niedostępny.
I tu wchodzimy na kolejny obszar nazywany w psychologii „regułą niedostępności”. Mówi ona o tym, że w naszym umyśle rzeczy niedostępne jawią się jako bardziej atrakcyjne niż te, które są dostępne. Czyli jeśli dzisiaj nie kupimy tego produktu, to jutro będzie on droższy, albo nawet go nie będzie. Ta niedostępność zwiększa atrakcyjność i… nabywamy go dzisiaj. Wrócę jeszcze do tego cukru. Jak usłyszałam, że ludzie go wykupują w tak dużych ilościach, to pomyślałam, a do czego potrzeba go aż tyle? Ja cukru w domu nie mam i tak też było zapewne w przypadku wielu osób, ale gdy – z różnych powodów - okazał się niedostępny, od razu stał się bardziej atrakcyjnym, tym samym częściej wykupywanym produktem, stąd ten limit cukru w sklepach.

A na ile w tych naszych współczesnych „sytuacjach sklepowych” odżywa ten motyw powrotu do PRL, kiedy faktycznie półki były puste
Wielu Polaków pamięta jeszcze te czasy, kiedy kupowano praktycznie wszystko i zapewne teraz, w obliczu tej niepewnej sytuacji wywołanej pandemią i wojną w Ukrainie, przypomina je sobie. Tego też nie wykluczam. I ja pamiętam takie zdarzenie z dzieciństwa. Gdy szłam z moim tatą ulicą Gdańską w Bydgoszczy, przed nami pojawiła się moja ciocia, siostra taty. Stanęliśmy i wówczas ciocia powiedziała, że coś właśnie kupiła. Odsłoniła siatkę i pokazała zdobycz. Tata spojrzał, przytaknął i dalej rozmawiali, a w tym czasie podeszła do nas jakaś pani i zapytała: „Co tu dają?”. Mój tata odpowiedział, że nic, a ta pani na to: „Nie szkodzi, poczekam”. Po jakimś czasie na tej ulicy Gdańskiej ustawiła się przy nas spora kolejka, mimo że niczego dla tych ludzi nie mieliśmy. Ta sytuacja była wtedy uzasadniona, bo te deficyty w sklepach faktycznie były, ale teraz? Wydaje mi się, że dzisiaj to intensywne wykupywanie jest bardziej odpowiedzią na ten lęk w społeczeństwie.

Czy motywatorem do tego nasilonego wykupywania może też być coraz bardziej powszechne uzależnienie się od zakupów?
Tu się zastanawiam, bo z jednej strony rzucamy się desperacko na ten cukier, bo zdrożeje albo go nie będzie, a za chwilę lecimy po kolejne ciuchy i tu nie przeszkadza nam to, że ich ceny także wzrosły. To jest dowód na to, że decyzje o zakupie niektórych produktów nie są do końca racjonalne, bo nabyta za grube pieniądze sukienka w czasie, gdy jest wojna w Ukrainie i inflacja, może nam nie być do niczego potrzebna. Do końca nie umiem powiedzieć, jak ten zakupoholizm jest powiązany z sytuacją, jaką mamy teraz w sklepach spożywczych.

No właśnie, w naszej rozmowie przewija się cały czas ten lęk…
Bo budzi go to, co nowe, nieoswojone stąd dzisiaj psychologowie mówią tyle i o tym, aby rodzice nie trzymali tak bardzo swoich dzieci pod tym przysłowiowym „kloszem”. A dbają o nie i chuchają, aby się nic złego im nie stało, natomiast my cały czas mówimy rodzicom, aby bardziej uczyli swoje pociechy tego, jak powinny funkcjonować przy wielu niewiadomych tego świata. Aby w zmieniającej się nagle rzeczywistości bardziej sobie radziły, a nie unikały tych nowych sytuacji. A każda taka budzi lęk, który z kolei blokuje mózg i wtedy wiele decyzji podejmujemy głównie na bazie emocji. Ten lęk się oczywiście obniży, gdy zaadoptujemy się do nowych warunków i wypracujemy nowe sposoby radzenia sobie. Dopiero wtedy zaczniemy podejmować bardziej racjonalne decyzje. Będą już z „głowy”, a nie z „serca”.

To co robić, aby nie ulec tej sklepowej panice, temu strachowi przed byciem bez czegoś?
Czasami myślę, że sama świadomość pewnych mechanizmów tu wystarczy, czyli jak ktoś mówi mi, że trzeba cukier kupić to wtedy muszę sobie pomyśleć, że wcale nie trzeba tej presji ulegać. Proponuję też zająć się źródłem takiej sytuacji, czyli tak naprawdę tym lękiem. Jak mu się przyjrzymy i go opanujemy, to nie będziemy wydawać niepotrzebnie pieniędzy, a potem cukier wymieniać z kimś na ocet lub nie będziemy sprawdzać, czy nie ma robali w mące, bo się przeterminuje. A najważniejsze jest to, żeby chronić swój układ somatyczny, bo przy podwyższonym poziomie tego lęku, szybciej dochodzi w naszym organizmie do wielu zaburzeń i potem się dziwimy, że chorujemy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska