- Z okien skaczą tutaj nawet 12-latki. To naprawdę są niebezpieczne "zabawy" - alarmują naszą redakcje kolejny raz rodzice z Torunia.
Po raz kolejny już na taki pseudourbex w pustostanach przy ul. Dąbrowskiego nastolatki umawiały się w minionym tygodniu. "Zabawa" się jednak tym razem nie odbyła. Wcześniej municypalni mieli zgłoszenie i patrolowali danego dnia ten obiekt.
To jednak sprawy nie rozwiązuje - przecież nikt nie ustawi przy pustostanach posterunku, by pilnować bezpieczeństwa ryzykantów, których kusza niezabezpieczone budynki. Choć, jak zapewnia teraz "Nowości" komendant Mirosław Bartulewicz, Straż Miejska zdaje sobie sprawę z urbeksowej mody i ma baczenie na tego typu obiekty oraz sytuacje.
Nadzór budowlany w Toruniu: "Mamy kilkaset skarg rocznie"
Po pierwszych naszych publikacjach na temat tych pustostanów, 21 listopada, kontrolę wykonała przy ul. Dąbrowskiego Straż Miejska. Potwierdziła, że brakuje zabezpieczeń części okien i drzwi, a także to, że wewnątrz zalegają śmieci.
Strażnicy nie szukali właściciela obiektu (to prywatna osoba), by np. do czegoś go zobowiązać lub nałożyć mandat. -Nie wiemy, kim jest właściciel. Nawet nas to na tym etapie nie interesuje - powiedział nam Jarosław Paralusz, rzecznik municypalnych. Dodając, że dotarcie do niego będzie zadaniem tych, do których straż skierowała pisma z wnioskami.
Pierwsze pismo adresowane było do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Toruniu - z wnioskiem o to, by zobowiązała właściciela do zabezpieczenia budynków przed osobami postronnymi.
"Nowości" rozmawiały z powiatowym inspektorem Robertem Bogusławskim w środę (11.12). Potwierdził nam, że jeden z inspektorów sprawą się zajmuje. Nie krył jednak od razu, że procedury wymagają czasu. Jednocześnie dodając, że inspektorat "dostaje kilkaset skarg rocznie".
Co nadzór w praktyce robi z tego typu zgłoszeniami? Najpierw prowadzi postepowanie skargowe. Potem, gdy taka jest potrzeba, postepowanie w sprawie stanu technicznego obiektu mogącego np. zagrażać katastrofa budowlaną itp.
-Naszym zadaniem jest zawiadomić właściciela obiektu i umówić się z nim na kontrolę- mówi inspektor Bogusławski. Dodając, że jeśli dany obiekt nie grozi katastrofa budowlaną, a "tylko nie ma drzwi i okien, a wewnątrz jest śmietniskiem", to sprawa i tak wróci z powrotem z PINB do Straży Miejskiej. Ewentualnie - przekierowana zostanie też do Wydziału Środowiska i Ekologii UMT w związku z zagrożeniem epidemiologicznym (śmieci).
Tyle wstępnych informacji z nadzoru budowlanego. Niebawem nasza redakcja ma otrzymać informacje bardziej szczegółowe, dotyczące już konkretnie sytuacji przy ul. Dąbrowskiego, właściciela obiektu i postępów w działaniu PINB.
Urbex na granicy prawa. Pustostany to również czyjaś własność!
Inny aspekt problemu to wdzieranie się nastolatków do takich obiektów właśnie jak ten przy ul. Dąbrowskiego. Zapanowała moda na eksplorowanie przez młodzież opuszczonych miejsc, rozmaitych pustostanów, fortów. Zabawy w nich uprawiane bywają bardzo ryzykowne, czym zresztą nastolatki chwalą się potem na Tik Toku.
-Pustostany także mają właścicieli i wdzieranie się na czyjąś własność to łamanie prawa - zauważa inspektor Bogusławski.
-Zdajemy sobie sprawę z tej "mody na urbex" nastolatków i zwracamy uwagę na takie opuszczone miejsca - zapewnia z kolei Mirosław Bartulewicz, komendat Straży Miejskiej.
Na razie jednak przy ul. Dąbrowskiego nie zmienia się nic. Tymczasem kontakt z właścicielem tego terenu ma Urząd Marszałkowski w Toruniu. Pisaliśmy na początku listopada, że tutaj właśnie przeniósł z Jordanek parking dla urzędników.
"Uzgadniamy z właścicielem nieruchomości przy ulicy Dąbrowskiego zasady i koszty użytkowania tego terenu przez Urząd Marszałkowski" - przekazywał nam Marek Smoczyk, sekretarz województwa. - "Teren wymaga uporządkowania i utwardzenia podłoża, ale już od poniedziałku parkuje tam kilkudziesięcioro urzędników. W pierwszej kolejności miejsca parkingowe otrzymali pracownicy spoza miasta lub z obrzeży Torunia. Miejsca dla kolejnych są przygotowywane i oceniamy, że uda się zaspokoić potrzeby wszystkich. Część pracowników zrezygnowała z dojazdu do pracy autem na rzecz komunikacji miejskiej".
Być może ten trop przyda się innym urzędnikom i służbom, które powinny czym prędzej dotrzeć teraz do właściciela pustostanów.
Do tematu będziemy wracali.
Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
