Rada osiedla Osiedla Smukała-Opławiec-Janowo odwolana (szczegóły)

Decyzja komisji samorządności Rady Miasta była następstwem skargi setki mieszkańców Opławca. Wskazywali oni na uchybienia podczas wyborów do Rady Osiedla Smukała-Opławiec-Janowo (26 maja).

Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że prawdziwą przyczyną protestu jest obawa przed budową na osiedlu domów jednorodzinnych bloków. Podobna sytuacja była w 2004 r., kiedy to spółdzielnia SIM chciała tu wybudować dziesięć budynków trzykondygnacyjnych. Pomysł wsparła ówczesna Rada Osiedla, a wycofała się z niego dopiero po proteście mieszkańców i publikacjach "Pomorskiej". Teraz znów mówi się o budowy wielorodzinnych domów w Opławcu. Mieszkańcy protestują.

- W nowej radzie są tylko dwie osoby (na 15 członków - red.), które zdecydowanie sprzeciwiają się budowie bloków - mówił nam w ubiegłym tygodniu Jarosław Niesobski, jeden z inicjatorów obecnego protestu.

Na środowym posiedzeniu Komisja Samorządności nie zajmowała się jednak drugim dnem skargi, a wskazanymi w niej uchybieniami proceduralnymi.

Więcej głosów niż osób?
Protestujący skarżyli się m.in na brak kabin do głosowania. - Do tego oddano więcej głosów niż było obecnych na sali - mówił Jarosław Niesobski.
Wskazywał też na niedopuszczalne wizyty jednego z kandydatów u komisji skrutacyjnej podczas liczenia głosów.

- Byłem tam tylko raz i w zupełnie innej sprawie - tłumaczył się Bogdan Dzakanowski, nowo wybrany członek RO. Tymczasem kilka osób twierdziło, że nawiedzał komisję skrutacyjną kilkakrotnie.

Mieszkańcy popierający nową radę oraz kilku radnych (Michał Sztybel, Jacek Rosół, Maciej Zegarski) przekonywało, że wizyty Dzakanowskiego nie miały wpływu na wynik. - Czy jeśli przejdą państwo na czerwonym świetle przez ulicę, którą nic nie jedzie i zatrzyma was policjant, to będziecie go przekonywać, że nic się nie stało, bo nie wpłynęliście na ruch drogowy - ripostował Sławomir Wiśniewski, inny z protestujących. Podkreślił, że chodzi o zasady.

Nie powinni startować
Same zasady głosowania okazały się niejasne na tyle, że ratuszowy prawnik wydał opinię, iż trzech kandydatów (Robert Zając - dostał się do nowej rady, Jarosław Niesobski i Sławomir Wiśniewski) w ogóle nie powinno startować w wyborach. - Nie są zameldowani w Opławcu, a tylko tu mieszkają, więc mogą wybierać, ale nie mogą być wybierani - tłumaczył Stanisław Grodzicki.

- Przepisy są absurdalne, ale póki są, należy ich przestrzegać i wybory powinny zostać unieważnione - apelował Jarosław Niesobski, zapewniając, że gdyby wiedział, że nie może, to by nie kandydował. - Nie zrobiliśmy tego, by mieć argumenty dla unieważnienia wyborów - zaznaczał.

Faktem jednak jest, że cała trójka zebrała ok. stu głosów. - Taka ilość mogła poważnie zaważyć na wyniku wyborów - zauważał przewodniczący Grodzicki, choć bagatelizować problem próbowali radni Michał Sztybel i Jacek Rosół.

- Większość zarzutów jest chybiona, ale kilka jest na tyle poważnych, że wybory należy powtórzyć - zaproponowała w końcu radna Ewa Starosta.
Pozostali rajcy najwyraźniej uznali tak samo i stosunkiem głosów 6 do 2, przy jednym wstrzymującym się uwzględnili skargę. "Za" głosowali: Stanisław Grodzicki, Adam Fórmaniak, Bernadeta Różańska-Majchrzak, Ewa Starosta, Lech Zagłoba-Zygler, Maciej Zegarski. "Przeciw": Michał Sztybel, Jacek Rosół. Wstrzymał się Jacek Wenderlich (przewodniczył zakwestionowanemu zebraniu wyborczemu).

- Demokracji stało się zadość - skomentował wynik radny Lech Zagłoba-Zygler.

Powtórka we wrześniu
- Jeśli zdążymy przygotować projekt uchwały, która pomoże uniknąć podobnych kłopotów w przyszłości, to może uda się ustalić termin wyborów na sesji 15 lipca - powiedział po posiedzeniu radny Grodzicki.

W takim przypadku mieszkańcy wybieraliby radę osiedla we wrześniu.