Informowaliśmy już o tym, że Jarosław Urbańczyk prezes ADM złożył rezygnację z pracy. Powodem tej decyzji było stanowisko związków zawodowych, które wycofały swoje poparcie dla połączenia trzech spółek komunalnych. Dziś Rada Nadzorcza ma m.in. oficjalnie przyjąć rezygnację i zdecydować, w jaki sposób zostanie wyłoniony następca.
Antydatowanie?
Jak się okazało, część załogi ADM-u miała do prezesa pretensje nie tylko dotyczące fuzji (przypomnijmy: związkowcy twierdzili, że miasto może stracić kontrolę nad nową spółką). Zarzucono np. przewodniczącemu Rady Nadzorczej, że próbował złamać prawo nakłaniając członków RN do podpisania "antydatowanej" uchwały. Dokument ten miał unieważnić poprzednią decyzję rady, która nakazywała zarządowi przerwanie prac nad fuzją. - Chcieli jeździć z urną i zbierać głosy członków rady - mówiono nam dodając, że przewodniczący Krzysztof Napieraj bezkrytycznie wspierał prezesa i pozwalał na to, by ADM finansował jego wyjazdy zagraniczne.
- To nieprawda! Prawdą jest, że członkowie rady mieli wątpliwości - oświadczył Krzysztof Napieraj - dlatego zażądaliśmy dodatkowych analiz. Nie ma już zagrożenia, że miasto utraci kontrolę nad mieniem komunalnym i działalnością spółki. Nie złamałem przepisów. Jedno z posiedzeń zostało przerwane, mogliśmy więc podjąć taką uchwałę. Spółka nie finansowała też prywatnych wyjazdów. Raz prezes był za granicą, wziął wówczas urlop bezpłatny. Uznaliśmy, że wyjazd ten będzie korzystny dla firmy.
Nowym prezesem ADM-u, prawdo- podobnie, zostanie zwycięzca konkursu.
