
Początkowo kuracja nie przynosiła żadnych efektów. Zwierzę było coraz słabsze. Podjęto decyzję o eutanazji. - Podejrzewamy, że zbyt szybko został odstawiony od matki i przez to nie nabył odporności - opowiada Jaworski. - Czasami również zdarza się, że same samice porzucają małe, które chorują, aby nie zaraziły pozostałych z miotu.
http://get.x-link.pl/cf9661e4-c1a7-7338-12dd-328954f2eb7f,f43b9d93-3db9-bd9e-6538-46599e24219c,embed.html

Rademenes był wychudzony,miał grzybicę i zmiany skórne. Do azylu trafił jako dwumiesięczny kociak we wrześniu zeszłego roku. - Para, która go przywiozła uważała, że jedyne co można zrobić, to go uśpić - wspomina Jakub Jaworski, specjalista ds. marketingu z bydgoskiego schroniska dla zwierząt. - Jednak zdobył serce pani weterynarz, która spróbowała go wyleczyć.
http://get.x-link.pl/cf9661e4-c1a7-7338-12dd-328954f2eb7f,f43b9d93-3db9-bd9e-6538-46599e24219c,embed.html

Maluch nie miał zamiaru się jednak poddawać i rozpoczął walkę o życie. - O decyzji związanej z uśpieniem kota powiedzieliśmy chyba za głośno, bo momentalnie Rademenes stał się żywszy - mówi Jaworski. - Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczął dochodzić do siebie. Postanowili go ratować po raz drugi. Kocur dostał inne leki, po których jego stan się poprawił.

Czarny jak smoła kot odzyskał siły, przytył i odrosła mu sierść. Dorastał w ambulatorium i do teraz spędza tam dużo czasu. Pewnego razu został przyłapany, gdy przytulał się do innego kota, który spał po zabiegu sterylizacji. - Kiedy nasi pracownicy opowiadali nam o jego zachowaniu, nie chcieliśmy w to uwierzyć - opowiada Jaworski. - Musieliśmy zobaczyć to na własne oczy.