Tym razem tematem, który zdominował interpelacje, były drogi i ich oznakowanie, a także organizacja ruchu. Radni - jako spacerowicze i kierowcy, widzą dobrze wszystkie absurdy i jakoś nie potrafią zrozumieć, dlaczego są one nie do przeskoczenia i dlaczego komisja ds. oznakowania nie jest władna niczego zmienić tak, by ułatwić chojniczanom życie.
Co zrobić tu i tam
Najdalej poszła wczoraj Gabriela Wegner z klubu radnych Platformy, wnosząc o powołanie specjalnego zespołu, który zająłby się przeglądem ulic, organizacji ruchu i oznakowania, a jego wnioski zostałyby zrealizowane od ręki.
Andrzej Mielke z klubu Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego dopytywał, jak długo trzeba będzie czekać na wcześniejsze oznakowanie progu zwalniającego na ul. Broniewskiego, bo wniosek złożył przed dwoma miesiącami...
Rewolucyjnym podejściem do tematu zabłysnął Józef Kołak z PO, który wziął na ząb skrzyżowanie ul. Wysokiej, Zielonej, Mickiewcza i Derdowskiego. - Czy nie warto by zmienić tutaj organizacji ruchu - pytał retorycznie. - Dać pierwszeństwo tym, którzy jadą z ul. Kilińskiego? Przecież tu się przed 8.00 i koło 14.00 tworzą niebotyczne korki, nie ma jak przejechać. Idealne byłyby oczywiście światła, ale...
O ułatwienie życia taksówkarzom wnioskował radny Leszek Pepliński, a Andrzej Dolny radził, żeby przyjrzeć się Człuchowskiej, na której ostatnio jest zbyt wiele zdarzeń drogowych.
Jeśli dodać do tego wnioski klubu WFS, by zlikwidować wysepki na ul. Przemysłowej i udrożnić ul. Towarową przy okazji robót na trasie Chojnice - Silno, to widać, że chyba nie ma równie porywającego tematu jak drogi.
Kubeł zimnej wody
Tymczasem burmistrz Arseniusz Finster wylał radnym kubeł zimnej wody na głowę. Wniosek radnej Wegner uznał za niezasadny, bo - z całym szacunkiem radni czy przewodniczący osiedli nie mają takiej wiedzy jak drogowi eksperci i właściwie nadszedł już czas, by to im zlecić opracowanie newralgicznych miejsc, gdzie są konieczne zmiany.
- Możemy na ten cel przeznaczyć jakieś pieniądze w budżecie - przekonywał Finster.
Radna Wegner tłumaczyła, że nie było jej intencją narażanie miasta na koszty, ale skoro pieniądze na ten cel są, to czemu po nie nie sięgnąć...
Wszystko wskazuje na to, że radni doczekają się więc profesjonalnej analizy za pieniądze z budżetu miasta.