
Na obrady połączonych komisji rady przybyło wielu mieszkańców Siniarzewa i okolic.
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)
W szkole jest 59 uczniów. To placówka o bardzo dobrych wynikach nauczania. Niestety, ekonomia zmusza gminę do poważnych oszczędności w oświacie. Wydatki na oświatę stano wią największą pozycję, bo subwencja oświatowa nie przewiduje podwyżek, jakie wywalczyły dla nauczycieli ich związki zawodowe.
- Gmina dokłada do każdej z trzech szkół, ale dlaczego tylko nasza ma być zamknięta - pytała dyr. Borowska, pytali rodzice i niektórzy radni. Wójt Marek Ziemiński tłumaczył, że nie musi być zamknięta, jeśli stanie się placówką społeczną. Ale na takie rozwiązania ani rodzice, ani nauczyciele się nie zgadzają.
Radny Andrzej Wąsikowski z Kolonii Bodzanowskiej wypomniał wójtowi, że gdy likwidowano szkołę w jego wsi i przenoszono uczniów do szkoły w pobliskim Siniarzewie wójt przyrzekał, że siniarzewska szkoła pozostanie na pewno.
- Ale wtedy w Siniarzewie było stu siedemdziesięciu ośmiu uczniów - odpierał zarzut wójt. Na to z drugiej strony sali padły argumenty: mniej uczniów będzie jeszcze w przyszłym roku, a potem ich przybędzie, bo wrócą z pracy zagranicą rodzice z dziećmi i wynika to też z prognoz demograficznych w gminie.
O pozostawienie szkoły prosili także obecny na spotkaniu ks. Tomasz Bartkowiak, rodzice, mieszkańcy, niektórzy radni. - Dajmy tej szkole szansę - apelowali radni Sławomir Kazimierczak i Jolanta Serkowska, która stwierdziła, że likwidacja szkoły to hańba dla władz.
Radni Zdzisław Dzioba i Wąsikowski zaproponowali, by rozwiązanie problemu pozostawić kolejnej radzie.
Głosami 9:2 radni poparli tę propozycję. Goście obrad przyjęli ją oklaskami.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »