www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Debata nad poręczeniem przez miasto kredytu na budowę aquaparku podniosła temperaturę wczorajszej sesji Rady Miasta do dawno niespotykanego poziomu.
Przeciwnicy i zwolennicy takiego systemu finansowania ścierali się ze sobą przez prawie trzy godziny. W końcu, po dwóch przerwach, kilku apelach prezydenta miasta i obszernych wyjaśnieniach prezesa spółki Aquapark Bydgoszcz-Myślęcinek radni, przewagą jednego głosu, opowiedzieli się na "nie". Oznacza to, że trzy lata poszukiwań inwestora i negocjacji korzystnych warunków kredytu z kolejnymi bankami poszły na marne.
Prezydent Dombrowicz nawet nie ukrywał swojego żalu:
- Ta decyzja dobitnie pokazała, kto jest za rozwojem Bydgoszczy i jej pozycją w pierwszej lidze, a kto za grą w najniższej klasie - mówił. Jego zdaniem miasto straciło szansę na krajowy prymat z największym tego typu obiektem. - Zdecydowały o tym polityczne rozgrywki, jakieś małostkowe żale i próby dowartościowania się pytaniami, z których nic nie wynikało. To jawny przykład niepoważnego traktowania obowiązków radnego. I choć ja nie mam na to żadnego wpływu, to na szczęście są jeszcze wyborcy - dodawał.
Przypomnijmy, że ponad 200-milionowy kredyt dla spółki Aquapark Bydgoszcz-Myślęcinek zgodził się w końcu przyznać bank Nordea. Jego spłatę - łącznie 379 mln złotych - rozłożono na 15 lat. Pierwsza rata miała wynieść ponad 14 mln, ale kolejne już ponad 25 mln złotych rocznie.
Tymczasem roczne zyski aquaparku oszacowano na niespełna 10 mln złotych. W przypadku, gdyby miasto poręczyło kredyt, to z jego kasy trzeba by było wyłożyć brakującą resztę. Rekompensatą miały być jednak udziały w spółce. - Do tego nasze obliczenia to najmniej prawdopodobny scenariusz, bo zakładający roczną frekwencję na poziomie 478 tysiąca osób. Równie niskie założenia towarzyszyły budowie aquaparku we Wrocławiu, ale po jego otwarciu odwiedzających było dużo więcej. Obiekt sam się teraz spłaca i jeszcze generuje zyski - przekonywał radnych Artur Bielski, prezes spółki.
Bez skutku. Lech Lewandowski (SLD) określił nawet warunki kredytu jako "pasztet", z którym borykać się będą radni kolejnych kadencji.
Czytaj e-wydanie »