2014 roku spółka ZTiU zakończyła z minusem ok. 300 tys. zł. W maju 2015 roku szefową została Maria Grochowska, a na koniec roku strata spółki była połowę niższa. Pierwsze półrocze tego roku to strata ok. 100 tys. zł. I to nie podoba się Kazimierzowi Warginowi. - To nie są tylko straty spółki, ale całej gminy i mieszkańców, bo my dokładamy do tego z budżetu - tłumaczy Wargin.
Jego zdaniem na stratę złożyło się kilka czynników. Uważa, że pracownicy tej spółki zarabiają za dużo w porównaniu do innych, bo mają niższą wydajność finansową, gdyż wypracowują miesięcznie mniej niż chociażby w ZGK. - A zarobki mają zbliżone - dodaje Wargin i podkreśla, że działalność obu wspomnianych przez niego spółek jest podobna i się pokrywa. Niepotrzebnie więc gmina ponosi wysokie koszty utrzymania administracji. I co w końcu robią kierowcy z ZTiU, gdy są wakacje, weekendy, wolne na święta. - Wiele sąsiednich gmin odchodzi od wożenia dzieci i zlecają to firmom zewnętrznym - mówi.
Rafał Fąs, przewodniczący rady nadzorczej spółki mówi jednak, że tego typu spółki komunalne nie są nastawione na generowanie zysku, a na realizację zadań użyteczności publicznej dla mieszkańców. To mają być priorytety, a także chociażby zapewnienie pracy mieszkańcom. - Spółka podejmuje też działalność komercyjną, dzięki której zwiększa przychody i uzupełnia straty - dodaje Fąs, który podkreśla, że w jego ocenie prezeska Maria Grochowska stara się i walczy o dobro ZTiU.
W Bydgoszczy autobus zderzył się z samochodem osobowym. 7 osób jest rannych
Grochowska zauważa, że gmina wozi dzieci na takich samych warunkach, jakie zaproponowała urzędowi firma zewnętrzna, a jej apele do radnych o częściową zmianę taboru nie spotkały się ze zrozumieniem. Grochowska przypomina, że rok temu był już temat łączenia obu spółek, ale upadł. - Co do kierowców, to ani jednego dnia nie spędzili, nic nie robiąc. Wykorzystują urlopy, pomagają ekipie budowlanej - mówi Grochowska i prosi, by ich nie obrażać, bo są sprawdzonymi pracownikami spółki.