Radni powiedzieli "nie", ale radni z klubu "Nasza Gmina", w tym Krzysztof Przytarski, głosowali za wygaszeniem mandatu.
Radny nie przewidział, jakiego asa w rękawie chowa burmistrz Jolanta Fierek. Był zaskoczony, gdy ta napomknęła o jego sytuacji: - Gdyby radni z mojego komitetu kierowali się tymi samymi pobudkami jak radni klubu "Nasza Gmina", to także moglibyśmy dzisiaj powiedzieć, że pan radny Krzysztof Przytarski wykorzystuje mienie związane z prowadzeniem swojej działalności. Od wielu lat na ul. Dworcowej w miejscu dawnego kiosku stoi afisz "Fotografia Krzysztof Przytarski". To, że firma zarejestrowana jest na żonę, to niuans.
- Tak, jest to prawda, że tablica stoi na gruncie gminnym - powiedział Przytarski. - Mam na to zezwolenie. Tablica stoi bodajże od 1998 r., a może i wcześniej. Oświadczam też, że nie prowadzę żadnej działalności. Kiedyś prowadziłem, ale musiałem z niej zrezygnować i przepisać na żonę. Tylko dlatego, że zostałem członkiem zarządu miasta, a członek zarządu miasta nie mógł wtedy prowadzić żadnej działalności gospodarczej. Od tamtego roku firma jest przypisana mojej żonie. Natomiast na tablicy, jeżeli jest tam moje nazwisko Krzysztof Przytarski, to jest to stara tablica i muszę ją uaktualnić. Jeżeli Państwo uważacie, że popełniłem wykroczenie, przestępstwo, to macie szansę donieść również do wojewody. Jeżeli wojewoda uzna, że złamałem prawo, nie dopuszczę, żeby było głosowanie i ustąpię.
Co na to burmistrz? - Nie jesteśmy pieniaczami - stwierdziła. - Wiem od dawna, że ma pan tę tablicę i jakoś nie napisaliśmy do wojewody, bo pańscy wyborcy obdarzyli pana mandatem. Nie szukamy dziury w całym.
Radny zapowiedział, że tablicę zdejmie w końcu przyszłego tygodnia, ale już jej nie ma.