Carlos Sainz kontra Sebastien Loeb
Po 10 etapach Carlos Sainz miał 13 minut przewagi nad Sebastienem Loebem. Czwartkowy 11. był bardzo trudny, kamienisty. Kierowcy mieli do przejechania 587 km, w tym długi, liczący 480 km odcinek specjalny.
Dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata Loeb zdawał sobie sprawę, że to ostatnia szansa, by dogonić Hiszpana, bowiem w piątek na zakończenie uczestników czeka pętla wokół Janbu ze stosunkowo krótkim 175-kilometrowym oesem.
Na pierwszej części etapu różnica między nimi była niewielka. Jednak na 132. kilometrze w Hunterze Loeba złamał się prawy wahacz. Początkowo organizatorzy poinformowali, że wycofał się z etapu, ale ostatecznie kontynuował jazdę z godzinną stratą, by jeszcze walczyć o końcowe podium. Dojechał do mety, ale w klasyfikacji generalnej spadł na trzecie miejsce.
O niespełna dziewięć minut wyprzedza go Belg Guilliaume de Mevius jadący z byłym pilotem Hołowczyca Xavierem Panserim (Toyota).
Jeśli w piątek Sainzowi nie przydarzy się wypadek albo poważna awaria, to Audi w końcu dopnie swego i po trzech latach starań okupionych olbrzymimi wydatkami wygra Dakar autem z napędem elektrycznym.
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja kolejny raz utrzymywali szybkie tempo. Oni już walczą tylko o dotarcie do mety, bo szansę na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej stracili już na drugim etapie. Od Chicherita byli wolniejsi o 25.38. Do mety dojechali bez maski z naklejonym sercem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którą mieli przekazać na aukcję.
– Nic wielkiego się nie stało, po prostu odfrunęła nam maska. Nie wiemy dlaczego, pewnie przez jakieś drgania. Wciągnęło ją pod koła i przemieliło. Obiecaliśmy ją Jurkowi, ale teraz pewnie dostanie jakąś inną. A etap był bardzo ciężki, z wielkimi kamieniami. Kiedy Loeb nas doszedł, przepuściliśmy go i po chwili urwał sobie wahacz na tych kamieniach. Nie można było dzisiaj za szybko jechać, ale wiadomo, że on walczył zacięcie z Carlosem. Mieliśmy też trochę problemów nawigacyjnych
– relacjonował Hołowczyc.
Dwudzieste czwarte miejsce Dąbrowskiego przed ostatnim etapem
W rywalizacji motocyklistów najlepszy na etapie okazał się wicelider [b]Ross Branch z Botswany (Hero), ale zaledwie 32 s stracił do niego prowadzący w rajdzie Ricky Brabec (Honda). Przed ostatnim dniem Amerykanin ma ponad 10 minut przewagi nad najgroźniejszym rywalem i jest bardzo bliski drugiego dakarowego zwycięstwa w karierze.
Konrad Dąbrowski uzyskał 22. czas (36.42 straty) i awansował na 24. miejsce w klasyfikacji generalnej po odpadnięciu jednego z rywali. Młody Polak jak zwykle nie uniknął problemów.
– Chwilę przed pierwszym tankowaniem urwało się mocowanie amortyzatora skrętu i w tych kamieniach kierownica mi zaczęła latać na wszystkie strony, zaliczyłem wywrotkę, uderzyłem głową w wieżę nawigacyjną i trochę przytarłem rękę, ale na szczęście nic poważnego się nie stało
– przekazał po etapie Dąbrowski.
W piątek, na zakończenie tej edycji Dakaru zawodnicy wykonają rundę wokół Janbu. Cały etap liczy 328 km, a odcinek specjalny 175 km.
