Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratował ludzi po trzęsieniu ziemi na Haiti, tsunami w Japonii i Indonezji, ataku na WTC w Nowym Jorku. Teraz uczy strażaków z regionu

(aga)
Akcja na Haiti (na zdjęciu) była dla niego trudniejsza niż po tsunami w Indonezji czy Japonii.
Akcja na Haiti (na zdjęciu) była dla niego trudniejsza niż po tsunami w Indonezji czy Japonii. archiwum Ratownika
Sergio Omar Flores Mendez, ratownik z Meksyku, który uczestniczył w największych akcjach ratowniczych na świecie, będzie wymieniał umiejętności ze strażakami z naszego regionu.

Trzęsienie ziemi na Haiti, tsunami w Japonii i Indonezji, atak na WTC w Nowym Jorku - do takich akcji angażuje się międzynarodowy zespół ratunkowy Los Topos (po polsku "krety"). Specjalizują się w przeciskaniu pod zwaliskami, w czym pomagają im psy.

Jednym z "Los Topos" jest Sergio Omar Flores Mendez, 39-letni Meksykanin, który w najtrudniejszych akcjach ratunkowych na świecie, jako wolontariusz, uczestniczy od 1999 roku. Swoim doświadczeniem podzieli się on ze strażakami z naszego regionu w czerwcu.

- Planujemy szkolenie pod okiem specjalistycznej grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Gdańska, która - podobnie jak "Los Topos" - współpracuje z psami - mówi Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - W naszym regionie nie ma takiej grupy, ale straż pożarna musi działać na wielu płaszczyznach, stąd pomysł na rozszerzenie naszej wiedzy o pracę w zwaliskach, gruzowiskach. Pan Sergio Omar Flores Mendez ma uczestniczyć w tych zajęciach. Chcemy wymienić doświadczenia.

Przeczytaj również: Pożar? Ktoś wpadł do studni? Już jedziemy!

To pomysł Meksykanina, który przebywa w Polsce tymczasowo, przyjechał tu za głosem serca. - Postanowiłem skorzystać z okazji do wymiany umiejętności z polskimi strażakami, żeby jeszcze lepiej zarządzać akcjami ratunkowymi podczas klęsk żywiołowych, w których przyjdzie mi uczestniczyć - mówi Sergio Omar Flores Mendez.

Sam też będzie miał o czym mówić. Zapytany o najtrudniejsze przeżycie ratownika, odpowiada od razu: -Trzęsienie ziemi na Haiti, bo pod gruzami ciągle żyło wielu ludzi. Gdy jadę na akcję po tsunami, to wiem, że głównie będę wydostawać zmarłych. Można się na to nastawić.

Na Haiti panował podwójny chaos. - Nie było administracji, brakowało odgórnych zarządzeń, a ludzie umierali pod gruzami. Nigdy nie zapomnę tych jęków i przerażenia, że nie wszystkim mogę pomóc - według Sergio Omara dramat na wyspie byłby mniejszy, gdyby nie betonowe konstrukcje, które zastąpiły tradycyjne chaty Haitańczyków. - Te złożyłyby się jak zapałki i niewielu ludzi by ucierpiało - sądzi Meksykanin.
Więcej o doświadczeniach tego ratownika, o jego odporności, szacunku dla psów i magicznych zjawiskach, których był świadkiem napiszemy w przyszłym, magazynowym wydaniu "Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska