W kwietniu br. odbyło się ogólne zebranie mieszkańców Piastowskiego. Uczestników podobno zaskoczyło to, że urzędnicy przybyli z gotowym porządkiem obrad, w którym nie było miejsca na dyskusję.
Kandydaci ruszyli na łowy. Czym kuszą?
Zasad nie zmienią
- Ludziom się to nie spodobało. Podczas poprzednich spotkań zawsze mogli zadawać pytania prezydentowi. Odpowiedzi padały różne, ale mieszkańcy byli zadowoleni, że ich problemy zostały zasygnalizowane. W tym roku dyskusji nie było - twierdzi Jaśtak.
Zgłoszono więc wniosek o zorganizowaniu drugiego spotkania, podczas którego ludzie z Piastowskiego będą mogli podyskutować z prezydentem. - Mieszkańcy zobowiązali mnie do ustalenia terminu spotkania. Kilka dni temu zwróciłem się w tej sprawie do włodarza - przypomina Jaśtak
Odpowiedź ratusza, autorstwa Piotra Strachanowskiego, sekretarza miasta, była krótka. Prezydent i jego zastępcy uczestniczą w zebraniach sprawozdawczych zarządów osiedli, odbywających się corocznie i nie widzą konieczności zmiany tych zasad.
Czyli...? Nie widzą konieczności udziału w dodatkowym spotkaniu?
Ponadto przewodniczący zarządu osiedla został poinformowany, że osobne spotkania dla rozwiązania określonych spraw organizuje sekretariat prezydenta lub Biuro Obsługi Interesanta w ramach wtorkowych dyżurów. Dowiedział się też, że w obecnej kadencji prezydent przyjął już ponad stu mieszkańców Piastowskiego, starając się pomóc w rozwiązaniu ich problemów.
Rozmawialiśmy z Tomaszem Marcinkowskim, przewodniczącym Rady Miejskiej. To w gestii samorządu leży organizacja spotkań takich, jak to kwietniowe. Przewodniczący przypomniał, że było to zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Delegaci mogli w drodze głosowania wprowadzić do porządku obrad dyskusję, ale dotyczyć ona mogła jednak spraw związanych z działalnością zarządu osiedla.
Nie chcą rozmawiać?
- Aż się nie chce tego komentować - żali się przewodniczący. Dodaje też, że mieszkańcy zawsze mieli swoje problemy, którymi dzielili się z prezydentem, a ten zawsze podejmował dyskusję.
- Czyżby władze miasta nie widziały już potrzeby rozmawiania z mieszkańcami? - zastanawia się Jaśtak.
Czytaj e-wydanie »