
„Ray Wilson - Genesis Classic Orchestra̶
Był ciepły, pogodny wieczór a temperatura nad Wisłą rosła, bo usłyszeliśmy m.in. dynamiczne, gorące "Congo". Grupa "Genesis" brzmiała jak należy, publiczność klaskała do rytmu, a początek występu wróżył niezapomniane przeżycia... Wilson się rozkręcał . Klasyczne smyczki z Berlina (wyjątkowo urodziwe i zgrabne dziewczyny) wzbogacały brzmienie rockowej formacji, gitarzyści dawali czadu (w tym brat Raya - Steve) a saksofonista zbierał specjalne brawa.

„Ray Wilson - Genesis Classic Orchestra̶
Gdy Ray Wilson pojawił się na scenie, przywitały go dłuuuugie brawab . Od pierwszych piosenek wszyscy bawili się znakomicie.
Już jako trzeci utwór Wilson zaśpiewał słynny "Another Day In Paradise", przy którym wszyscy się kołysali i nucili refren... Kto miał czym, robił z tumu zdjęcia i nagrywał sobie na pamiątkę fragmenty. Fotoreporterzy mogli fotografować sprzed sceny tylko 4,5 i 6 piosenkę.

„Ray Wilson - Genesis Classic Orchestra̶
Ale od początku. Najpierw support zapewnili młodzi, zdolni muzycy z zespołu "Nagi Lunch" z Wrocławia z wokalistką Klaudią Kruk.

„Ray Wilson - Genesis Classic Orchestra̶
Piosenki, które przeszły do historii muzyki światowej, a także całkiem nowe zabrzmiały w sobotni wieczór nad Wisłą. Wystąpił Ray Wilson i Genesis Classic Orchestra.
Jak było? Publiczność bardzo zadowolona. A Ray Wilson? Też. Powiedział tuż po występie: - Niesamowicie czułem się na wielkiej przestrzeni, pomiędzy rzeką, ciągiem zabytkowych budynków, ładnie podświetlonych a pogodnym niebem. Świetnie nam się grało. Dlatego powiedziałem gorącej, reagującej na naszą muzykę publiczności: - Do następnego razu!