https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Raz jest na lodzie, a raz na wodzie, czyli dwa stany skupienia Waldemara Matuszaka

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Często można go zobaczyć w charakterystycznych pasiakach sędziego hokeja na lodzie. Często też na nartach wodnych, a w ostatnich latach w roli kapitana za sterem statku pasażerskiego „Jantar”.

Mowa o bydgoszczaninie Waldemarze Matuszaku. Od początku lat 60. do połowy 70. mieszkał z rodzicami i bratem Jerzym w centrum miasta przy ul. Paderewskiego, w sąsiedztwie klubu hokejowego „Polonia” Bydgoszcz.

Na łyżwach

- To sąsiedztwo miało ogromny wpływ na moje zamiłowanie do tej dyscypliny sportu - wspomina pan Waldemar. - Bo też w tamtych czasach hokej na lodzie był jedną z najbardziej popularnych dyscyplin sportu w naszym mieście. W moim przypadku oczywiście wszystko zaczęło się na podwórku, gdzie wraz z kolegami, już we wrześniu każdego roku, przygotowywaliśmy teren pod lodowisko. Budowaliśmy bandy i dzięki pomocy dorosłych także oświetlenie oraz bramki. W ten sposób narodziła się moja miłość do wody w stanie stałym.

Ukochane Pieczyska

W Pieczyskach, popularnej miejscowości letniskowej nad Zalewem Koronowskim, gdzie jeździł z rodziną od szóstego roku życia, narodziła się jego miłość do wody w stanie ciekłym. Tam poznawał tajniki żeglarstwa i innych sportów wodnych.

W roku 1975 miał okazję spróbować jazdy na nartach wodnych za motorówka z silnikiem od samochodu marki Lublin. To był dzień, w którym zauroczył się tą dyscypliną sportu i rekreacji i taki stan - jak zapewnia - trwa nieprzerwanie do dziś.
Zatem raz na lodowisku, raz nad Zalewem Koronowskim... Tak narodziła się jego bezgraniczna miłość do wodnego żywiołu, używając języka fizyki - w różnych stanach skupienia.

Sędzia i komentator

- Moja przygoda z hokejem była tak wielka, że zostałem sędzią międzynarodowym. Przez 27 lat sędziowałem ponad 700 spotkań polskiej ekstraklasy oraz ponad 70 meczów międzynarodowych - wylicza Matuszak. - Dzięki sportowi miałem okazję zobaczyć wiele interesujących miejsc na świecie. Odwiedziłem Chiny, Koreę Południową, Rosję i kraje powstałe po rozpadzie Związku Radzieckiego, i oczywiście „hokejową” część Europy. Ta przygoda nadal trwa, bo po zakończeniu sędziowskiej kariery rozpocząłem współpracę z TVP Sport jako komentator .

Przygoda ze „Zgłowiędą”

Z nie mniejszą pasją, ale już jako hobby jeździł na nartach wodnych oraz - tak to nazwijmy - uprawiał żeglugę śródlądową.
- Od zawsze moją wielką pasją była także stara kultura techniczna, zwłaszcza ta dotycząca maszyn konstruowanych przez XIX-wiecznych inżynierów - kontynuuje nasz rozmówca. - Połączenie zamiłowania do wody i techniki zaowocowały pasją do rekonstrukcji zabytkowych jednostek pływających. I tak wspólnie z kolegą Stefanem Kalinowskim i bratem Jurkiem podjęliśmy się odbudowy starego statku „Zgłowięda”.

Jednostka powstała w stoczni modlińskiej i pływała Wisłą do Włocławka - aż do ujścia rzeki Zgłowiączki, stąd być może jej nazwa.
Po dwóch latach prac remontowych i gromadzenia dokumentacji technicznej panowie otrzymali tzw. Certyfikat Klasy Polskiego Rejestru Statków. Dzięki temu „Zgłowięda” mogła rozpocząć swe drugie życie, tym razem na ukochanym przez pana Waldemara Zalewie Koronowskim.

Drugie życie „Jantara”

Nie minęło dużo czasu od wodowania statku, gdy jeden z podziwiających go na Zalewie Koronowskim żeglarzy powiedział, że na Kanale Morzysławskim koło Pątnowa (to szlak wodny Warta - Gopło) cumuje sporo staroci, w tym jedna perełka, najstarszy statek pasażerski w Polsce, że ma zostać pocięty palnikami i trafić na złomowisko. Nazywał się „Jantar”.

- Kiedy zobaczyłem „Jantara” stojącego smętnie na cumach przy śluzie Pątnów, już wiedziałem, że będzie mój. Był piękny, a jego metryka liczyła już grubo ponad sto lat, z roku 1892 - wspomina Waldemar Matuszak. - Wspólnie z bratem dotarliśmy do właściciela jednostki, do Spółdzielni Surowców Wtórnych „Surmet” z Poznania. I udało nam się przekonać ją do sprzedaży. Statek zbudowali ją Niemcy w Elblągu. Pełnił rolę holownika.

W niepodległej Polsce nadano mu imię „Błażej”. Stary silnik zastąpiono dieslowskim, by nadal pracowicie holował barki. Z tego okresu zachowały się plany jednostki - rozmieszczenie kajut i innych pomieszczeń. Spółdzielnia „Surmet”. przebudowała jednostkę na wycieczkową i to ona zmieniła nazwę na „Jantar”. Woziła pracowników spółdzielni i uczniów poznańskich szkół. Potem, zapomniana przycupnęła w Pątnowie. Wraz z wieloma innymi statkami barkami.

Kolejne dwa lata pracy przy remoncie „Jantara”, duży wysiłek związany ze stworzeniem aktualnej dokumentacji technicznej w końcu zaowocowały świadectwem zatwierdzającym Klasę Polskiego Rejestru Statków.

- Tak rozpoczęliśmy nową życiową przygodę - żeglugę śródlądową, delektując się widokiem i dźwiękami wydawanymi przez zabytkowe statki - cieszy się bydgoszczanin.

Koncerty na pokładach

Po pewnym czasie obie jednostki stały się pływającymi scenami dla popularnych koncertów: „Zgłowięda” dla cyklu „Lato Pieczyska i Śpiew”, zaś „Jantar” dla „Rzeki Muzyki” na Brdzie w centrum Bydgoszczy.

Na pokładzie „Jantara” odbywały się również koncerty na Wiśle w Toruniu. Na statku koncertowano także od 2008 do 2015 roku podczas wielkiej wodniackiej imprezy „Ster na Bydgoszcz”.

- Nie ma chyba nic piękniejszego jak móc realizować swoje życiowe pasje. Cztery lata spędzone przy remoncie dwóch statków były czymś magicznym, co pozwalało niemal przenieść się w czasie i na własnej skórze doświadczyć świata dawnej techniki - stwierdza bohater naszego artykułu.

Jednak czas biegnie nieubłaganie i „Zgłowięda” nie tnie już fal na Zalewie Koronowski - kilka lat temu została sprzedana Starostwu Powiatowemu w Nakle nad Notecią. Stateczek zmienił nazwę na „Jadwiga”, by u boku większego statku szkolnego „Władysław Łokietek” wozić turystów po Noteci. Obie jednostki cumują w basenie mariny Powiatu Nakielskiego.

Centrum militarne

Ponad 10 lat temu Waldemar Matuszak doświadczył także zupełnie innego świata - z dziedziny militarnej. Gmina Koronowo miała „na stanie” podziemny bunkier z czasów zimnej wojny w pobliskim Krąpiewie...

Kupił go wraz z bratem i kolegą Januszem Laszczyńskim. Panowie urządzili na rozległym ogrodzonym terenie powojskowym Centrum Militarne Kąpiewo. To zdobyło sobie szybko popularność wśród miłośników historii, wojskowości i turystów. Zaczęto organizować zloty militarne i wystawy zdemobilizowanego sprzętu wojskowego. W roku 2010 centrum zdobyło tytuł „Odkrywcy” jako Najlepszy Produkt Turystyczny Regionu w konkursie marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.

Niestety w ostatnich latach zainteresowanie tym obiektem znacząco zmalało, bo zloty militarne przeniosły się do Darłowa i Bornego - Sulinowa. Teraz w centrum Krąpiewo odbywają się raczej zamknięte imprezy integracyjne dla pracowników różnych firm.
Właściciele centrum odkryli na swoim terenie pokaźne zasoby piasku, zdobyli stosowne certyfikaty i rozpoczęli eksploatację złoża na potrzeby budowlane, zwłaszcza dla budowy dróg.

Na rzecz Julki

- Te różne moje zainteresowania i aktywności są tak silne, że wciąż są częścią mojego życia - zapewnia Matuszak. - Cały czas jeżdżę na łyżwach. Niedawno sędziowałem charytatywny mecz hokejowym w Nakle nad Notecią na rzecz maleńkiej Julki, której serduszko wymaga operacji w Bostonie. Oczywiście zrzekłem się honorarium. Honorem było sędziowanie imprezy w tak szczytnym celu. W kwietniu będę sędziował mecze podczas Hokejowych Mistrzostw Polski Oldboyów w Gdańsku.

Teraz kajak...

Pan Waldemar, przecież wodniak z krwi i kości, zamierza w tym sezonie rozpocząć nową aktywność - kajakarstwo turystyczne.
Zastanawia się nad kupnem odpowiedniego sprzętu. Z kondycją problemu na pewno nie będzie. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Turystyka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska