Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Real Madryt znaczy najlepszy

Rozmawiał Joachim Przybył
Rozmowa z Jakubem Pieczatowskim, dziennikarzem Eurosportu, kibicem Realu Madryt.

- Nie jest chyba łatwo być kibicem Realu w czasach Barcelony?
- Dlaczego?

- Choćby dlatego, że od 3 lat nie udało się pokonać najgroźniejszego rywala.
- Taki jest los kibica, nie zawsze można cieszyć się ze zwycięstw. Przypomnijmy sobie okres sprzed kilku lat, gdy Barcelona była w kryzysie za rządów Franka Rijkaarda, a trofea zdobywał zespół z Madrytu.

- Dlaczego więc Real?
- Nie sposób tego wyjaśnić. W gronie moich przyjaciół częściej kibicowaliśmy Realowi, także wśród moich znajomych z Hiszpanii ten klub był numerem jeden. Dzięki nim udało mi się wybrać kiedyś na mecz i tak się zaczęło.

- Czyli nie przekonują cię argumenty, że Real kupczy gwiazdami, a Barcelona je szkoli w słynnej La Massi?
- Nie przekonuje, bo to nieprawda. Sprawdź, ilu piłkarzy kupiła Barcelona w ostatnich latach, choćby Villę za 40 mln euro rok temu, wcześniej Keitę, Alvesa, Ibrahimovicia. Real też ma wspaniałe szkółki, za kilka lat synowie Zidane'a trafią do pierwszej drużyny i mogą pełnić w niej rolę Leo Messiego w Barcelonie. A że Real dużo kupuje? Odpowiedź jest prosta: to najlepszy klub na świecie i nie powinno dziwić, że najlepsi piłkarze chcą w nim grać.

- To jednak w Realu ukuto koncepcję galaktycznej drużyny.
- Strategia miała swój cel ekonomiczny. Za czasów pierwszej prezydencji Florentino Pereza klub był bardzo zadłużony. Kupowanie gwiazd zwielokrotniło jego dochody i dziś Real zarabia najwięcej na świecie. W jego ślady idzie także Barcelona i od przyszłego roku zamierza sprzedać miejsce na reklamę na koszulkach piłkarzy, które dotąd były świętością.

- To jednak legenda Realu Alfredo di Stefano powiedział ostatnio, że drużynie po galaktycznych transferach brakuje charakteru i symboli.
- A Casillas?

- To wielki piłkarz, ale bramkarze nie ekscytują kibiców. Ich wyobraźnię pobudzają dryblingi i gole.
- Jak się gra przeciwko Barcelonie, to właśnie bramkarze bywają gwiazdami (śmiech). Ale kim ja jestem, żeby dyskutować z Di Stefano? To jest jednak poważniejszy problem Barcelony i Realu. Nie chodzi o same zwycięstwa, tylko trzeba jeszcze wygrywać pięknie. Fabio Capello dwa razy wygrywał mistrzostwo Hiszpanii, a i tak stracił pracę, bo kibicom nie podobały się wyniki 1:0. Z naszej perspektywy trudno zrozumieć specyfikę tej rywalizacji, stąd zresztą bierze się także pogoń za kolejnymi gwiazdami.

- Widziałeś rywalizację tych klubów z bliska. Jest możliwe, żeby mieszkaniec Madrytu kibicował Barcelonie i na odwrót?
- Więcej jest oczywiście fanów Barcelony w Madrycie niż sympatyków Realu w Katalonii, ale i tacy się zdarzają. W Hiszpanii popularne są tzw. peńa, czyli grupy kibiców, którzy identyfikują się z jakimś klubem, niekoniecznie ze swojego miasta. W Barcelonie funkcjonuje także peńa madritista.

- Czy to znaczy, że kibice nie ganiają się po mieście ze sztachetami i siekierami?
- Nie słyszałem o czymś takim. Spięcia zdarzają się, ale są mniej groźne niż w Polsce i dotyczą tych nielicznych grup najbardziej fanatycznych kibiców. W Madrycie są to Ultras Sur, w Barcelonie Boxos Nois. One znikają jednak w tłumie, a poza tym nie mają możliwości kontaktu. Barcelona z zasady nie sprzedaje biletów kibicom drużyny gości, także na Santiago Bernabeu raczej brakuje miejsca dla Katalończyków.
- To ciekawe, bo mecze Realu z Barceloną to nie tylko sport, ale rywalizacja na tle narodowościowym, zwłaszcza dla Katalończyków.
- To prawda, to zresztą jedno ze źródeł niebywałej popularności tych pojedynków. Separatystyczne dążenia Katalończyków z pewnością wy- wołały nienawiść w Hiszpanii, zwłaszcza w czasach dyktatury Franco w latach 30. To był trudny okres dla Barcelony, która nawet nie mogła dokonywać transferów.

- Dlaczego takiej rangi nie zyskały derby Mediolanu czy Londynu?
- Przede wszystkim ze względu na narodowościowe animozje, genezę rywalizacji, w której tłamszony kopciuszek rzucił wyzwanie potędze ze stolicy. Gdy futbol podbijał telewizję, Real był na szczycie. Seryjnie zdobywał największe trofea i wtedy właśnie zyskał mnóstwo popularności. Teraz wzmacniają ją jeszcze wielkie gwiazdy w obu drużynach, to przecież futbol na poziomie niespotykanym nigdzie indziej. Decydują także szczegóły. Dlaczego w Polsce większość osób kibicuje Barcelonie? Bo wielu z nich było na wakacjach na Costa Brava, niektórzy zaliczyli wycieczkę na stadionie i tak się zaczyna fascynacja. Gdyby najpierw pojechali do Madrytu, to pewnie byłoby odwrotnie.

- Jako kibic Realu odczuwasz dreszcz niepokoju przed kolejnym starciem z Barceloną?
- Dlaczego? Ostatnio wygrywali Katalończycy, ale za chwilę to się odmieni i wtedy Barcelona będzie musiała przyzwyczaić się do serii porażek. Real był w sportowym kryzysie, ale jestem przekonany, że ten czas dobiega końca. Na Puchar Króla klub czeka 17 lat, Ligę Mistrzów wygrał w 2002, mistrzostwa kraju trzy lata temu. Mam wrażenie, że brakuje jednego spektakularnego sukcesu, żeby wszystko się zmieniło. Idealne byłoby pokonanie Barcelony w półfinale Ligi Mistrzów.

O piłce nożnej na świecie czytaj w kategorii Piłka - świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska