- Do 24 napadów na bank w regionie doszło w zeszłym roku. W tym roku napastnicy obrabowali trzy placówki bankowe w naszym województwie - informuje Kamila Ogonowska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Stróże prawa nie zdradzają nigdy, ile rabusiom udało się ukraść pieniędzy. To dlatego, by ludzie nie wiedzieli, ile gotówki znajduje się w bankach. Mówią za to, że schemat napadu zazwyczaj jest podobny.
Historia się powtarza
Tę samą placówkę bankową na bydgoskich Wyżynach w ciągu czterech miesięcy napadnięto dwa razy. W lutym, w biały dzień do ajencji PKO BP przy ul. Przyjaznej 2 wtargnął zamaskowany mężczyzna. Trzymał przedmiot przypominający pistolet. Zażądał wydania pieniędzy. Pracowniczka, w obawie o swoje życie, wydała mu gotówkę. Sprawca wziął pieniądze i uciekł. Ta ajencja została okradziona też w październiku 2010 roku. Sprawca tamtego napadu nadal przebywa na wolności.
Najpierw napadł na bank w Bydgoszczy, potem w Poznaniu
Dzielny strażak
Podejrzany o napad zimą na bank w Poznaniu, jest też - według policji - powiązany z napadem na placówkę bankową przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy we wrześniu zeszłego roku. Napastnik w kominiarce wszedł do jednego z poznańskich banków i, myśląc, że oprócz pracownicy nie ma nikogo innego, zażądał od kasjerki pieniędzy. Pech chciał, że nie zauważył, że w banku był jeden klient, strażak. - Gdy złodziej wybiegł z gotówką z banku, wskoczył do przypadkowej taksówki i odjechał. Tuż za nim, drugą taksówką, pojechał właśnie strażak - relacjonuje Maciej Osinski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Podczas pościgu strażak zaalarmował policję. Mężczyznę zatrzymała poznańska policja.
30-letni mężczyzna jest kojarzony z napadem w placówce bankowej Neonet przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy kilka dni wcześniej.
Fordon. Napad na bank przy ulicy Sucharskiego, sprawca strzelał w powietrze, uciekł bez pieniędzy
Postrzelony sprawca
Do spektakularnego napadu na bank przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy doszło pod koniec września. Dwaj zamaskowani sprawcy weszli do placówki i zażądali pieniędzy. Napastnicy zostali spłoszeni przez jednego z pracowników banku, który postrzelił rabusiów. Odjechali podstawionym samochodem, którym kierowała trzecia osoba. Ścigany przez policję odjechał w kierunku miejscowości Pawłówek. W Łochowie pod Bydgoszczą uderzył w wiatę przystankową, a potem w ścianę pobliskiego budynku. Mężczyzna miał ranę postrzałową pleców, trafił do szpitala. Jak się okazało, nie był to jedyny rozbój, którego dokonał. Wcześniej 52-latek napadł na dwie agencje bankowe w Bydgoszczy.
Kasjerka szybsza od napastnika
Chwile grozy przeżyli też pracownicy banku w Świekatowie (powiat świecki), gdzie złodziej grożąc pracownicy zażądał pieniędzy. Ta była od niego szybsza. Błyskawicznie włączyła alarm, sprawca spłoszył się i zbiegł bez grosza.
W Toruniu rozbój miał miejsce w agencji bankowej przy ul. Mosakowskiego. Nieznany mężczyzna sterroryzował pracowników i wziął im pieniądze. Okradł też kolekturę Lotto. Nieznany bandyta napadł na bank w Grębocinie pod Toruniem. Napad wyglądał podobnie, jak ten w Toruniu: mężczyzna podszedł do okienka i zażądał wydania pieniędzy. Zastraszył kasjera przedmiotem przypominającym broń.
Kij bejsbolowy
Z kolei w Kikole pod Lipnem bandyta wtargnął do oddziału banku przy ul. Stary Rynek w biały dzień. Sterroryzował pracowników kijem bejsbolowym, zabrał gotówkę i uciekł.
Pracownikom nic się nie stało. Rabuś włożył kasę do reklamówki i uciekł.
Czy to ten sam sprawca? Seria napadów na banki i agencje bankowe w regionie
Seria napadów
W marcu zeszłego roku doszło w regionie do serii napadów na banki. Zamaskowany bandyta wtargnął do tego przy ul. Sucharskiego w bydgoskim Fordonie. W powietrze strzelał z pistoletu, ale uciekł bez pieniędzy. Na toruńskim Rubinkowie niezamaskowany mężczyzna wszedł do pomieszczenia kasjerki i uderzył ją przedmiotem przypominającym broń. Zabrał z kasy pieniądze i uciekł.
W Grudziądzu zakapturzony mężczyzna wyciągnął pistolet i zażądał gotówki w oddziale banku spółdzielczego przy ul. Chełmińskiej. Kilka tygodni wcześniej w ten sam sposób zrabowano pieniądze z BZ WBK, znajdującego się 150 metrów dalej. Nie wiadomo, czy sprawca to ten sam człowiek.
Czytaj e-wydanie »