Jedenastka GKS Baruchowo, która w decydującym meczu na szczeblu podokręgu włocławskiego pokonała wicelidera 4. ligi kujawsko-pomorskiej Orlęta Aleksandrów Kujawski 2:0.
Nie powinno to jednak dziwić gdy uświadomimy sobie, że historia Gminnego Klubu Sportowego Baruchowo rozpoczyna się w roku 2007. W tym też roku zespół zadebiutował w rozgrywkach włocławskiej grupy B klasy, od początku zaliczając się do czołówki.
Przełomowy był sezon 2009/10 gdy zespół pewnie awansował do A klasy, zaś w następnym sezonie świętował awans do ligi okręgowej, w której z powodzeniem występuje do dzisiejszego dnia. Te pasmo sukcesów wiązać trzeba z osobą Dariusza Janika, który w 2009 roku został trenerem zespołu. Wybór nowego szkoleniowca nie był przypadkowy. Do objęcia tej funkcji predysponowało go wieloletnie doświadczenie. Trenerskie zajęcia łączył od początku z grą.
Urodzony w 1970 roku piłkarz karierę rozpoczynał w młodzieżowych zespołach Kujawiaka Kowal. Jego umiejętności zostały szybko zauważone i jeszcze jako junior w drugiej połowie lat osiemdziesiątych został piłkarzem Kujawiaka Włocławek, aby następnie rozpocząć występy w trzecioligowym MKS Kutno. Konieczne jest w tym miejscu pewne wyjaśnienie. W owych czasach nazwa 3. liga oznaczała trzeci poziom rozgrywek. Rywalizowano w ośmiu grupach terytorialnych a nie jak obecnie w czterech (na czwartym poziomie rozgrywek).
Kolejny etap zdobywania piłkarskiego doświadczenia to praca w Holandii połączona z grą w czołowych klubach lig amatorskich. Po powrocie do Polski był grającym szkoleniowcem Kujawiaka Kowal wprowadzając zespół do 4. ligi. Później zdecydował się przyjąć propozycję klubu z rodzinnej miejscowości, której mieszkańcem jest do dzisiaj. Od początku pracę trenerską łączył z grą choć z roku na rok, z racji wieku (niedawno rozpoczął 50 rok życia) tych występów jest mniej. W każdej jednak chwili gotów jest wyjść na boisko i pomóc swym wychowankom. Tak też było jesienią gdy wielokrotnie pojawiał się na murawie, a w meczu z Goplanią Inowrocław był strzelcem jedynej bramki dla swej drużyny.
- O przyjęciu przed laty propozycji poprowadzenia zespołu zadecydowało wiele czynników - powiedział Janik. - Zniknął problem dojazdów na treningi, będąc na miejscu łatwiej można było rozwiązywać codzienne problemy jakich w każdym klubie nie brakuje. Istotny też był sposób w jakim tworzono klub. Na początku uwagę skoncentrowano na stworzeniu bazy z prawdziwego znaczenia. To nie tylko główna płyta z jedną z najlepszych w regionie naturalnych nawierzchni. To także kompleks mniejszych boisk do gier zespołowych, hala pozwalająca na treningi w okresie zimowym. To biorąc pod uwagę wielkość gminy spore osiągnięcie - uważa grający szkoleniowiec GKS Baruchowo.
Od początku pracy w klubie trener Janik nie ukrywał, że jednym z głównych zadań jest systematyczne zwiększanie w klubowej kadrze liczby wychowanków. Z różnych powodów nie było to zadanie proste. Nie było większych problemów ze stworzeniem zespołu orlików i młodzików, są też rozpoczynający systematyczne treningi żacy. W zajęciach uczestniczą nie tylko miejscowi, ale także dzieci z mniejszych miejscowości województw łódzkiego i mazowieckiego.
Problem zaczyna się w chwili gdy młodzi piłkarze kończą naukę w szkole podstawowej. Muszą ją kontynuować w innych miejscowościach a codzienne dojazdy sprawiają, że kończą przygodę z futbolem. Niektórzy decydują się na treningi we włocławskim Liderze lub UKS SMS, aby po pewnym czasie powrócić.
Już obecnie znaczącą rolę w zespole odgrywają bracia Jarosław i Jędrzej Tomaszewscy, coraz śmielej poczyna sobie Kamil Bógdał. Kilku kolejnych młodych zawodników czeka na debiut w seniorskiej drużynie. GKS Baruchowo można określić bez przesady rodzinnym klubem. Obok wspomnianych braci Tomaszewskich, w zespole jest też młodszy brat szkoleniowca Krzysztof.** Kilku innych piłkarzy łączą też więzy pokrewieństw lub powinowactwa. Trener Janik nie kryje, że chciałby doczekać chwili gdy w seniorskim meczu o punkty zagra nie tylko z bratem ale również z synem Szymonem, który jest wyróżniającym się zawodnikiem zespołu trampkarzy.
- Liczę, że zdrowie pozwoli mi abym pograł jeszcze dwa lata - dodaje Janik. - Syn będzie miał wówczas piętnaście lat co po spełnieniu dodatkowych warunków pozwoli na wspólny występ tria Janików w meczu o punkty. To będzie wydarzenie - podkreśla.
Ale na razie przygotowuje zespół do rundy wiosennej.
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
