Reklamacja. Kupujesz bubel i masz problem!

Mieszkańcy naszego regionu radzili się Krzysztofa Tomczaka, rzecznika praw konsumentów w Bydgoszczy, co zrobić w sytuacji, gdy zdarzy im się kupić bubel.

Wywieszki kłamią w sprawie reklamacji!

Sklepowe wywieszki informujące, że tylko paragon jest podstawą reklamacji, nie mówią prawdy. Z prostej przyczyny: przepisy, na podstawie których sprzedawcy żądają tego druczku, nie istnieją. Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej z 27 lipca 2002 roku, nie określa bowiem dokumentów, jakie klient musi dołączyć składając reklamację niezgodnego z umową towaru. Trzeba jednak wykazać, że kupiliśmy towar u tego konkretnego przedsiębiorcy (sprzedającego) oraz kiedy to nastąpiło i jaką zapłaciliśmy cenę. Tak stanowi prawo, a jakie problemy mają na co dzień konsumenci z Kujawsko-Pomorskiego?

Przeczytaj: Reklamacja bez paragonu. Nie wierzcie sklepowym wywieszkom, że trzeba go mieć!

Dodajmy, że reklamacje związane z umowami sprzedaży, dotyczą najczęściej butów, sprzętu RTV-AGD i telefonów komórkowych. Podajemy najbardziej wymowne przykłady:

- Mieszkam w bydgoskim Fordonie, niedaleko centrum handlowego - _mówił pan Jacek. - Jest w nim między innymi duży sklep obuwniczy i tam w marcu kupiłem buty dla córki. Okazały się zwyczajnym bublem i nie nadają się do noszenia. Niestety, zgubiłem paragon, a pani w sklepie powiedziała, że w tej sytuacji nie może przyjąć reklamacji. Pokazałem jej billing z banku. Uznała, że to dla niej żaden dowód._

Krzysztof Tomczak: - Billing, podobnie jak paragon, jest dowodem zawarcia umowy sprzedaży. Mogą nim być również wydruk potwierdzający płatność kartą, billing z banku, a nawet zeznanie świadka. Trzeba jeszcze raz powołać się w sklepie na te argumenty. Bo, jeśli sprawa trafiłaby do sądu, konsument prawdopodobnie by ją wygrał, a przegrany sklep poniósłby koszty sprawy. 

Dobra wola sprzedawcy czy przyjmie reklamację, po której odda gotówkę

- Kupiliśmy telewizor w jednym z największych sklepów __ze sprzętem RTV-AGD w Inowrocławiu - opowiada pani Ewa z Jordanowa. - Nie sprawdziliśmy go przy zakupie, ale sprzedawca zapewniał, że jest bezawaryjny. Jednak w domu okazało się, że w ogóle nie działa. Wezwaliśmy znajomego elektronika. Poradził nam, by jak najszybciej oddać go do sklepu. Zażądałam zwrotu pieniędzy, ale kierownik nie zgodził się. Wczoraj zadzwonił, że mamy odebrać naprawiony telewizor. Nie chcemy go...

K.T.: - Błędem klientów było, że nie sprawdzili towaru w sklepie. Sprzedawca twierdzi teraz, że wydał towar zgodny z umową. Przyjął go z powrotem na podstawie udzielonej gwarancji i oddał naprawiony. Żaden przepis nie nakłada na sprzedawcę obowiązku oddania w takiej sytuacji pieniędzy.

Prezczytaj: Wyprzedaże. Jak napisać reklamację do zagranicznego sklepu?

- Kupiłem telefon komórkowy znanej marki, za złotówkę, na abonament - _mówi pan Adam z Torunia. Już po trzech miesiącach nie chciał się ładować, nie można było odbierać połączeń, czyli nie spełniał swojej podstawowej funkcji. Był dwukrotnie naprawiany, zawsze chodziło o te same usterki. Teraz też jest w naprawie, ale nie chcę go odbierać, bo za tydzień znowu będzie zepsuty. Wolę nowy aparat._

Przeczytaj:  Nie daj się zbyć sprzedawcy! K.T.: - W tej sytuacji radziłbym zwrócić się ze zgłoszeniem reklamacyjnym do salonu, w którym kupił pan telefon. Usterki powtarzają się, jest więc szansa na nowy aparat.